niedziela, 14 kwietnia 2013

Złodziej w Ikebukuro? (one-shot, shizaya)


Witam~!

Dzisiaj mija już drugi miesiąc od zamieszczenia na tym blogu mojej pierwszej notki i zarazem mojego pierwszego opowiadania. Ale ten czas szybko leci~!

Bałam się, że nie uda mi się tego napisać, ale dzięki Waszym komentarzom, zdobyłam potrzebną mi do tego motywacje. Dziękuję za nie gorąco i z całego serca~!

 

Przedmioty codziennego użytku… Hmmm….

Tak więc, jak obiecałam jest one-shot, ale… wyszedł mi taki jakiś dziwny… Oczywiście jest to kolejna shizaya, ale zastanawiam się ile jest tutaj prawdziwej shizayi z shizayi.

Ale zresztą sami zobaczcie.

Zapraszam do czytania~!

 

 

Złodziej w Ikebukuro?



Nad zawsze tętniącym życiem Ikebukuro wstał świt, obwieszczając  rozpoczęcie kolejnego monotonnego dnia. Gdy wojny kolorowych gangów się skończyły, dzielnica stała się pospolicie zwyczajna. No... Ale może nie do końca taka zwyczajna, jak inne. Na pierwszy rzut oka nie widać różnicy, ale jak poobserwujemy trochę dłużej...

W jednej ze starych kamienic dało się słyszeć głośny alarm budzika. Po chwili ten sam przedmiot wyleciał przez okno, rozbijając szybę w drobny mak i wbił się w ścianę przeciwległego budynku. Po mieszkaniu rozległo się głośne klnięcie nad własną siłą.

Shizuo Heiawjima wyszedł jeszcze zaspany ze swojej sypialni. Spało mu się, delikatnie mówiąc - do dupy. Wstał niewyspany, cały połamany i obolały. Jeszcze na dodatek rozbił okno i budzik...

Przeciągle ziewając udał się do kuchni. Podgrzał mleko, a następnie wlał je do miski i nasypał płatków. Wziął naczynie i zaniósł do salonu. Włączył telewizor. Zanim pójdzie do pracy oglądnie jeszcze wiadomości. Odszedł dwa kroki i usiadł na krześle… A raczej upadł tyłkiem na podłogę, w miejscu gdzie powinien być mebel. Gorące mleko oblało wszystko wokół.

- Co jest do cholery? - Spytał się sam siebie.

 Rozglądał się w poszukiwaniu krzesła, lecz nigdzie go nie było. Trudno. Możliwe, że przeniósł je wczoraj do sypialni i po prostu zapomniał o tym fakcie.  Następnym razem popatrz się, gdzie pakujesz swoje zacne siedzenie Shizuo - zganił się mentalnie za własną głupotę.

Posprzątał wszędzie walające się płatki. Nie chciało mu się drugi raz robić śniadania, więc poszedł do łazienki trochę ogarnąć swój wygląd. Zajęło mu to kilkanaście minut. Wyszedł z pomieszczenia w samych bokserkach i skierował się z powrotem do sypialni. Otworzył szafę, po czym wyciągnął z niej skarpetki i spodnie. Ubrał je pospiesznie, lecz nigdzie nie mógł znaleźć do nich paska. No to nic. Dzisiaj pójdzie do pracy bez niego. Nie było to miłe, ale do zaakceptowania. Sięgnął ręką po czystą koszulę. Pusto.

- Przecież wczoraj wszystkie wyprałem, wyprasowałem i tu schowałem…

Zastanawiając się co się stało, usiadł na łóżku… Albo raczej gruchnął całą siłą na podłogę.

- Kurwa! – Krzyknął czując, że coś jest naprawdę nie tak, jak powinno.

W sypialni nie było jego łóżka, ani poduszki, co wyjaśniało dlaczego obudził się cały obolały. Brak jego wszystkich białych koszul i krzesła. Sięgnął do szafki nocnej po komórkę. Jego dłoń nie natknęła się na nic oprócz gładkiej powierzchni mebla.

Dzielnicą wstrząsnął ryk wściekłej bestii, budząc skutecznie wszystkich, którzy jeszcze nie wstali.

***

 

- Clety! Nie widziałaś gdzieś mojego kubka? – Shinra kręcił się w kuchni szukając swojego ulubionego naczynia i przy okazji, praktycznie przemeblowując całe  to pomieszczenie.

Bezgłowa kobieta tylko pokiwała szyją w geście niezrozumienia. Jak on może tak łatwo wszystko gubić? Wczoraj przekopał pół łazienki w poszukiwaniu suszarki, która i tak się nie znalazła…

„Jest pewnie tam, gdzie go zostawiłaś.” Napisała szybko na PDA i podłożyła mu przed nos ekranik.

- Ale nie ma! – Krzyknął jej ukochany. Miał minę, jak dziecko, które zgubiło swoją ukochaną zabawkę i nie może jej nigdzie znaleźć.

„Pomyśl logicznie. Przecież kubek nie mógł dostać nóg i nie poszedł sobie nigdzie… chyba.” Dodała po chwili, widząc, że oczy doktorka zalśniły od wzbierających w nich łez, a drżące usta uformowały się w podkówkę.

- Chyba masz rację Celty… Ale tak mi smutno… Musisz mnie teraz pocieszyć~! – Krzyknął pędząc w jej stronę z wyciągniętymi ramionami, czekającymi tylko, by zakleszczyć między sobą szczupłą, kobiecą sylwetkę. Zrobiła unik. Rozpędzony szatyn wpadł na sofę, przewracając ją i wylądował z hukiem na podłodze.

On chyba nigdy się nie zmieni…

***

 

- Mikado… - Szepnęła cicho okularnica, którą Bóg dość hojnie obdarzył… echem… pewnymi „atrybutami” prawdziwej kobiety. – Widziałeś gdzieś może moją komórkę?

-Nie. A co? - Chłopak wyskoczył z kuchni dziewczyny w jej różowym fartuszku do gotowania.

Anri na ten widok zaczęła się dyskretnie śmiać, przytykając dłoń do ust. Natomiast Kida… Jego oczy stały się okrągłe z niedowierzania, a usta lekko się rozchyliły i pociekła z nich odrobina śliny. Sądząc po kolorze jego policzków, można było się domyślić, że wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Jak Mikado może wyglądać w tym, aż tak SŁODKO?!

- Anri… a gdzie trzymasz noże? Chciałem pokroić warzywa do sosu, ale nigdzie ich nie mogę znaleźć… - Okularnica wyraźnie się zaniepokoiła uciekając wzrokiem na wszystkie strony.

- Kilka powinno być w szafce koło lodówki…

- Patrzyłem. Nie ma.

- To ja pójdę pokroić- Oh…! – Szybko urwała. Przecież nie mogę użyć przy nich Saiki! -  Pójdę do sklepu po nowe, a wy się rozgośćcie… - Ubrała szybko buty i wybiegła spanikowana do sklepu.

- No… Nasza kolacja chyba się opóźni… - Powiedział brunet przysiadając koło kolegi.

- Wiesz… - Kida nachylił się nad przyjacielem, coraz bardziej się rumieniąc i śliniąc. – Ja chyba wolę przejść już do deseru…

 

***

 

- Kadota! Kadota! Ratuj nas! – Erika ciągnąc za rękę Walkera, biegłą pędem w stronę mężczyzny energicznie wymachując drugą dłonią.

- Co się stało? –Wołany zapytał ze spokojem. Czy oni zawsze muszą robić, aż tyle hałasu?

- Ufo! – Wrzeszczała podekscytowana dziewczyna. - Ufo przyleciało i nas okradło! Nie ma konsoli, ani komputera! Słuchawki i mp3 też zabrali!

Mina chłopaka sapiącego ze męczenia po długim biegu, wyglądała niemalże na płaczliwą.

- I nie ma jeszcze mojego unikatowego, jedynego w swoim rodzaju na cały świecie widelca z wizerunkiem postaci z mojej ukochanej mangi!

- Dobrze poszukaliście w samochodzie? – Zapytał podejrzliwie Kadota. Widząc, jak potakują głowami zamyślił się na chwilę. - Może Togusa pożyczył? Dzwoniliście do niego?

- Nie! – Krzyknęli równocześnie obydwoje. W ich oczach było widać czystą desperację.  -  Zadzwoń! Szybko!

Mężczyzna wybrał numer. Przyłożył telefon do ucha, wsłuchując się w monotonne pikanie ze zniecierpliwieniem. Jego przyjaciele przybliżyli się do niego, jak najbliżej by móc słyszeć przebieg rozmowy. Po chwili dźwięk się skończył i usłyszeli znajomy głos.

- Kadota?! – Słychać było, że Togusa oddycha z ulgą. - Jak dobrze że dzwonisz! Papier toaletowy mi ukradli! Cały zapas!

- I co z tego?! – Krzyknął zaskoczony bezpośredniością chłopaka.

- To… że teraz nie mogę wyjść z kibla, do cholery!

 

***

 

Blondyn przemierzał ulice w wytartych jeansach i białym podkoszulku, przyciągając jak magnes spojrzenia przechodniów swym niecodziennym wyglądem. Skończył już pracę kilka godzin temu. Tom skarżył się mu, że z jego domu zniknęły stół, kaloryfer i wszystkie firanki. Ach! Właśnie! I jeszcze różowa koneweczka do podlewania kwiatków. Co krok słyszał, jak jakaś osoba osądza inną, o kradzież rzeczy.

- Więc to jest już problem globalny… Coś mi tu śmierdzi. – Powiedział i skierował się pospiesznym krokiem do Shinjuku.

***

 

- Braciszku… Odddaj nam nasze kanapeczki~! Tak ładnie prosimy! - Powiedziała okularnica przykładając mu jego własny scyzoryk do gardła.

Izaya leżał na łóżku. Jego ręce były przywiązane, jakimś paskiem i nieuruchomione ponad jego głową. Nie mógł się ruszyć nawet na centymetr. Tak głupio dał się podejść tym dwóm wszom. Już  wiedział dlaczego Shizu-chan zawsze nazywa go pasożytem i mendą. Ale to jest najwyraźniej rodzinne u Oriharów.

- Nie zapomnij jeszcze o lusterku i chusteczkach w kotki, Mairu. – Dodała jak zwykle spokojnym tonem jej siostra bliźniaczka.

Informator patrzył raz na jedną, raz na drugą, próbując wyczytać z ich twarzy jakieś emocje. Na ich obliczach panowała fałszywa pustka, lecz jednak dobrze wiedział jak targają nimi emocje i desperacja, by odzyskać swoje ukochane rzeczy.

- Więc to wy „pożyczyłyście” ode mnie mój scyzoryk?! – Spytał, nawet nie udając zaskoczenia.

- Tak… Przez przypadek. – Powiedziała jedna z dziewczynek. - Ale ty nie musiałeś okradać połowy miasta!

Rozejrzał się wokół. W mieszkaniu piętrzyły się najróżniejsze rzeczy. Począwszy od szminek i nici, poprzez ubrania, a na meblach kończąc.

- Szukałem swojego noża! A przy okazji chciałem zobaczyć, jak reagowaliby  moi ukochani ludzie w takiej sytuacji, gdy giną ich przedmioty niezbędne do codziennego funkcjonowania. No i jeszcze, byłem ciekawy czy nasza bestyjka wpadnie w szał… - Zza okna niczym jak na zawołanie dobiegł dźwięk szybkich kroków, a chwilę później rozbijanie szkło rozsypało się pod uderzeniem znaku drogowego.

- IIIIZAYYYYYA!!! Wychodź z tej swojej nory! – Tak oto swoje przybycie oznajmił Shizuo.

Informator spojrzał uważnie i z naganą w oczach na swoje siostrzyczki, bawiące się na zmianę ostrym narzędziem.

- Rozwiążcie mnie! Szybko! – Nie ma czasu do stracenia. Jeśli Schizu-chan tu wpadnie…

- To oddaj nam nasze kanapki! – Krzyknęły obie oskarżycielsko.

Brunet wiedział, że znajduje się na przegranej pozycji. Po raz pierwszy w życiu.

- Ale ja już je zjadłem! – Odskoczyły od niego i zaczęły szybko przegrzebywać wszystkie szuflady, jakie były tylko w zasięgu ich wzroku. - H-hej… Co wy robicie?!

Wyciągnęły z biurka czystą kartkę papieru i długopis. Napisały coś i wybiegły z mieszkania. Brunet wpatrywał się z niedowierzeniem w zatrzaskujące się za nimi drzwi.

- Kurwa mać… - Szypnął tylko i zaczął się energicznie szarpać, chcąc się uwolnić.

***

 

Shizuo wchodzi pospiesznie po schodach zmierzając w wiadomym kierunku – do mieszkania tego kleszcza. Winda była zajęta i zbyt dużo czasu zabrałoby czekanie na nią. Wybrał więc szybszą drogę.

Wreszcie dotarł do wielkich czarnych drzwi. Wszystko się w nim gotowało od nadmiaru adrenaliny we krwi. Wytrzeszczył oczy z zaskoczenia, widząc przylepioną na drewnie karteczkę z krzywym, pospiesznym napisem:

„ Daj mu nauczkę Shizuo-san! Zemsta za nasze kanapeczki!

                                                              Mairu i Kururi”

 

- Czy to kolejny podstęp tej pluskwy?! – Spytał sam siebie. Chwilę zastanawiał się, co zrobić, jednak długo nie wytrzymał…

Otworzył drzwi rozglądając się pospiesznie po ogromnym pomieszczeniu. Gdy pojawi się coś niepokojącego lub podejrzanego trzeba będzie szybko zareagować. Wszędzie jednak piętrzyły się jakieś pierdoły, a z mebli zwisały girlandy z papieru toaletowego. Szafki, stoliki, jakieś urządzenia elektryczne, poplątane kable, ubrania… Tak, jego idealnie białe i wyprasowane koszule, leżały teraz pomięte na ziemi, jak jakieś najgorszej jakości szmaty. Żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować, gdy zobaczył po środku tego całego syfu swoje łóżko. A na nim, tą pieprzoną mendę unieruchomioną jego paskiem i wijącą się desperacko w próbie ucieczki.

W końcu gospodarz zauważył intruza, lecz teraz zamiast się szarpać, zastygł nieruchomo.

- Cześć Shizu- chan~! Pomożesz mi się uwolnić? – Zapytał prezentując uśmiech godny prawdziwego niewiniątka.

Blondyn wpatrywał się przez chwilę w informatora. Ciekaw był, kto był w stanie zaskoczyć go na tyle, by dał się tak wpakować. Czyżby młodsze siostrzyczki były tym razem sprytniejsze? Otrząsnął się jednak szybko z pierwszego szoku.

- Uwolnić? – Zapytaj z udawanym zastanowieniem w głosie. – Ależ oczywiście! – Uśmiechnął się. - Pomogę ci się uwolnić od twojego nędznego życia Izaya! Giń!

Blondyn ruszył pędem przez mieszkanie przygotowując się, by raz na zawsze skończyć z mendą. Niestety nie dorównywał jego wrodzonej zwinności, zaczepił nogą o jedną ze swoich koszul pałętających się po podłodze i wpadł na łóżko. Izaya syknął z bólu,czując na sobie ciężar ciała byłego barmana, ale nie mógł powstrzymać swoich złośliwych uwag.

- Och… Shizu-chan, nie wiedziałem, że z tobą jest aż tak źle! Właśnie przedeptałeś jedną ze swoich świętych koszul od Kasuki… I widzę, że w końcu nie ubrałeś się jak klaun w cyrku. Czyżbyś zaczął pogardzać swoim braciszkiem i chciał zademonstrować to przez swój nowy imidż?  - Zaczął się śmiać z wyższością, choć cały w środku siebie trząsł się. Nie, nigdy się nie przyzna do tego, że się boi! Ale Shizu-chan jest teraz tak blisko jego ciała… To było wyraźnie  coś innego od uczucia trwogi.

Shizuo z utkwioną głową w materacu wycelował na oślep zaciśniętą pięścią w stronę skąd dobiegał głos. Nie chciał widzieć, jak mózg tej mendy rozpłaszcza się na jego materacu. Poczuł miękkość poduszki. Kurwa! Nie trafił. Ale… zaraz… co to za twardy kształt pod nią?! Wsunął po to rękę i wyciągnął podłużny przedmiot. Na jego widok zaschło mu w ustach. Nie… NIE!!! 

- Izaya… - Niemalże warknął, podsuwając wibrator przed twarz bruneta. – Co to, kurwa jest?!

- O. – Izaya otworzył szeroko czerwone oczy w zdziwieniu. – Więc to tu to chowałem! Jak dobrze, że się znalazł! – Brunet czując ciepło ciała blondyna, dokładnie przylegającego do jego własnego i trzymany w jego ręku przedmiot, mimowolnie poczuł przyjemne łaskotanie i mrowienie w podbrzuszu. - Nie wiesz co to jest Shizu-chan?! Nie rozśmieszaj mnie! To jest wibrator! W-I-B-R-A-T-O-R! Możesz sobie nim zrobić dobrze, jeśli wsadzisz go sobie w d… - Zamilkł słysząc, jak z impetem, którego nawet Shizuo, by się nie powstydził, otwierają się drzwi. Do mieszkania wbiegła zdyszana Namie, lecz zatrzymała się gwałtownie widząc prezentującą się przed nią sytuację.

Łóżko.

Dwie postaci leżące na łóżku.

Shizuo leżący na Izayi.

Izaya ma przywiązane ręce paskiem Shizuo do wezgłowia łóżka.

A Shizuo trzyma w ręce…

Kobieta wytrzeszczyła oczy w przerażeniu.

- Wy… WY ZBOCZEŃCY! Oddawajcie idealny model Seijiego! – Podbiegła do oszołomionego i zaskoczonego jej wtargnięciem blondyna, wyrywając mu „model do celów wiadomych”. Gdy wybiegała z mieszkania, odwróciła się jeszcze z furią malowaną na twarzy w progu. – Wiedziałam, że po tobie można się wszystkiego spodziewać Izaya. Ale tego, że Shizuo-san chcąc cię „zadowolić” musi używać mojego braciszka… Obrzydlistwo!

Drzwi trzasnęły z hukiem, a dwójka mężczyzn wpatrywała się w nie milcząc. Nieprzyjemną ciszę przerwał Izaya.

- Więc Shizu-chan… - Brunet czuł, że jego spodnie robią się niebezpiecznie ciasne. Coraz bardziej i bardziej, a mrowienie i chcica cały czas się nasila. Jeśli nic z tym zaraz nie zrobi to zwariuje!

Shizuo chyba poczuł twardą wypukłość, bo podniósł się z łóżka, nie poświęcając nawet jednego spojrzenia kleszczowi.

- Wychodzę. Twoje siostrzyczki chciały, żebym cię ukarał. – Spojrzał wymownie na jego krocze. – Nie znam nic gorszego od tego, kiedy mi stoi, a ja nie mogę się spuścić. – Uśmiechnął się jak najbardziej wrednie potrafił.

Informator spojrzał zaskoczony na blondyna.

- Ale twoje łóżko…

- Kupię sobie nowe. Nie chcę wieczorem zasypiać i przypominać sobie o tych bredniach. – Powiedział, kończąc zbierać swoje koszule i skierował się do wyjścia.

- Ale… Przynajmniej mnie rozwiąż!

Jednak drzwi tylko głośno trzasnęły i Izaya został sam na sam ze swoim pulsującym problemem.

 

***The end***

 

 

Po głowie pałętało mi się kilka wersji z podaną tematyką przedmiotów codziennego użytku. Niektóre prawie w ogóle nie miały nawet wątku shonen-ai, więc z nich od razu zrezygnowałam, żeby nie zawieść waszych oczekiwań. Ale pewnie i tak je zawiodła.

Było jeszcze kilka wersji takich… naprawdę +18 (za każdym razem wychodziło mi z tego prawie sado-maso z opisaniem najdrobniejszych szczególików). Ale tutaj od czasu do czasu zaglądają moi znajomi, więc to chyba byłby dla nich zbyt duży szok. I tak już pewna osoba, która upierała się przez kilka miesięcy, że jestem całkowicie normalna, doszła do wniosku, że jednak się pomyliła i zmieniła zdanie. No! A tak na poważnie, to poza tym nie miałam do nich jakichś porządnych zakończeń. Wszystko kończyło się na numerku i tyle. A poza tym ostatnio moje one-shoty opierały się prawie tylko i wyłącznie na seksie, to zrobiłam takie coś dla miłej odmiany.

Hahahahahahahahahaha~!

Niewyżyte seksualnie bestyjki są teraz zawiedzione!

Dobra kończę przynudzać.

Dobranoc Wszystkim~! Miłych yaoistycznych snów.

12 komentarzy:

  1. O Boże *^* To było boskie. - Z takim komentarzem Cię zostawię. Nie wiem, co napisać, a jestem zestresowana rozmową z takim jednym na fejsie : D
    Ślicznie napisane ♠ Jak zwykle ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze śmiałam się z tego przez cały tekst.
    Najlepsze to z tym zgubionym łóżkiem, takie WTH XD
    No ja i ten mój domysł... od początku wiedziałam że to Izaya kradnie łóżka

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahahahahahahahahaha xD na początku takie WTF?! Ale wiedziałam że to Iza - chan zrobił xD nie no boskie~ *_________*
    Pozdrawiam~!
    Aiko Hori

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha xD Od początku wiedziałam, że to kleszcz wszystkim wszystko zajumał xD akcja z krzesłem przypomina mi mnie xD ileż to razy tak zrobiłam ._.
    Ale wibrator i tłumaczenia Izayi wygrywa xD
    Shizuo jaki cham D: heh Shizu-cham xD jak tak można kogoś zostawić w TAKIM stanie ._.
    nah ja się po raz kolejny zakochałam w twoim opowiadaniu~<3
    tylko...przepraszam ale znalazłam jeden malusieńki błąd ^^'' :
    "Shinra kręciła się w kuchni"
    A tak to cudeńko~ *Q*
    czekam, z niecierpliwością na nową nocię ^^
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O... Rzeczywiście O.O Jak przeczytałam jeszcze raz to znalazłam jeszcze drugi błąd ^^ Ale na szczęście już poprawiłam. Obiecuję, że na następny raz postaram się uważniej pisać!

      Usuń
  5. hahahahaha xD boskie :) zastanawiałam się co wykombinujesz z przedmiotami codziennego użytku i mnie zaskoczyłaś. Jak Izaya uniósł łóżko O.o i co ważniejsze jak zwalił z niego Shizusia tak, że blondyn się nie obudził XD Ale Oneshot świetny, śmiałam się prawie cały czas. Biedny Izaya tak go zostawić, a siostrzyczki nie lepsze związać i zostawić na łaskę bestii, bo Iza-chan im zjadł kanapki XD Niesamowite jak z kilku przeciętnych przedmiotów może powstać tak fajny oneshot. Tylko teraz boję się ze będę mieć shizę - gdy mi coś zniknie będę obwiniać Izayę XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha, ja nie mogę - jebłam konkretnie.
    Ani przez chwilę nie zszedł mi uśmiech z twarzy, lool.
    Ta scena z łóżkiem - hahaha. Ciekawe, jak Izaya mu podpieprzył łóżko? o_O Cóż, w sumie po tym to wszystkiego można się spodziewać.
    Wiedziałam, że owym złodziejem będzie Izaya, ale żeby na aż taką skalę? Podziwiam gościa, serio.
    ,,Model'' Seijiego wymiata. Ale tak swoją drogą, to ciekawe czy Orihara zabrał jej to z chaty, czy może używa go w pracy?
    ,,Nie znam nic gorszego od tego, kiedy mi stoi, a ja nie mogę się spuścić.'' - Shizu-chan jaki w temacie obcykany. Ciekawe tylko skąd on wie takie rzeczy? Lool, przez ciebie wyobraziłam sobie Shizusia, który rzuca automatami, by rozładować swoje ,,napięcie''. Hahaha xD
    Co nie zmienia faktu, że zostawienie Izayi w takim stanie jest zue. Mógł mu chociaż jedną rękę odwiązać albo ten wibrator zostawić...
    W każdym razie - cudo. Wręcz śliczne i prześmieszne ^^
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamo.... mam teraz w szkole jedno wielkie rozpiździu... (inaczej tego ująć nie umiem xD) Ale w końcu zabieram się za komentarz ^^ Przeczytałam już wczoraj ;-; ale haniebny francuski, odciągnął mnie od klawiatury ;-; Przechodząc do konkretów~!
    Moja kanapka *Q* I mój wibrator~! Matko~! Co ty z tego zrobiłaś *Q* Boskie i chwała ci za to *pada na twarz* nawet teraz pamiętam, jak wczoraj tarzałam się na kanapie z telefonem ^^ na samo wspomnienie mam banana na twarzy ;D Ten oneshot był wspaniały... i chyba go sobie czytnę jeszcze raz *QQQQQQ*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam to już tego samego wieczora kiedy doszło, ale oczywiście jak to ja, do komputera żeby skomentować dotarłam dopiero dzisiaj... Za co cię stokrotnie przepraszam!
    Ale już do rzeczy~! Notka jest boska~!!! Czytając ją myślałam, że się uduszę! X3 Oczywiście przez śmiech, bo nie byłam w stanie złapać powietrza. X'D Jak doszłam do fragmentu z "idealnym modelem Seiji'ego"... To już w ogóle niemal spadłam z łóżka. XD
    Po prostu padam na kolana i składam ci hołd. W życiu nie wpadłabym na tak genialne wykorzystanie kilku zwyczajnych przedmiotów codziennego użytku. ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś najlepsza, czekam na coś jeszcze 18+ bo piszesz to po prostu genialnie. ^u^ Jesteś jedną z nie licznych osób, które potrafią to "ładnie przedstawić" nie wywołując tym samym obrzydzenia

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, jestem zawiedziona :(( Myślałam, że będzie SEKSIIIIIK, ale nie ma ;(( Buuuu...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestę zboczeńcę :3 Naprawdę. Żeby podobały mi się tak zboczone rzeczy...niemożliwe.
    I to wyobrażenie Kidy śliniącego sie do Mikado w różowym fartuszku. :3
    "To...że teraz nie mogę wyjść z kibla, do cholery!" - oi Togusa? Może pożyczyć ci papier? o.o *moja zryta bania*
    Dobra ja spadam...paozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń