Dziękuję Miszu za pierwszy komentarz. Wiem, że Izaya był przesłodzony, ale było to w 100% zamierzone :) Niedługo (może jutro?) pojawi się takie małe "coś" odnośnie notki walentynkowej i mam nadzieję, że wszystko się wtedy wyjaśni.
A teraz zapraszam do czytania~!
Kto pod kim dołki
kopie, sam w nie wpada?
Rozdział 1
- Shizu~chan,
goń mnie! – Znów go prowokowałem. Jedyna jednostka mająca tak dużą siłę, by
starać się stanąć na równi ze Mną! Z Informatorem Ikebukuro! Cóż za pewność
siebie! Swoich poglądów! Swoich racji! Tylko on jest w stanie dać mi tą swoistą
rozrywkę.
***
-
IZAAAYA-KUN! – Znów go goniłem. Jedyna jednostka która jest tak wkurwiająca, by
starać się stanąć przede Mną! Przed Potworem Ikebukuro! Cóż za pewność siebie!
Swoich poglądów! Swoich racji! Tylko on jest w stanie doprowadzić mnie do
takiego gniewu.
***
Kolejna widowiskowa pogoń zatłoczonymi
ulicami Ikebukuro. Przecinające powietrze znaki drogowe i automaty. Cóż, tutaj
to już codzienność. Pojedynek pomiędzy bezwzględną manipulacją, a brutalną
siłą.
- Zaraz cię
zabiję! – Ryk Bestii z Ikebukuro roznosił się szerokimi pasmami ulic, jak i
ciemnymi, małymi zaułkami.
Odpowiedział mu tylko szyderczym śmiechem.
Izaya mknął przed siebie unikając ciskanych w niego przedmiotów. Znak stopu. Znak zakazu parkowania. O! A
teraz przeleciał automat z logo Coca-coli. Cudownie! Wszystko zaczyna się
rozkręcać. Skrupulatnie układany przez informatora plan zaczynał dążyć do
ziszczenia. Zapędzi potwora w pułapkę.
- Shizu~chan,
wtedy nie będą mógł dokończyć zabawy! – Odkrzyknął z wyrzutem. Biegł dalej. Do
granicy dwóch dzielnic. Blokowisko do wyburzenia. W samym środku mały placyk.
Tam wszystko powinno się zakończyć.
- Nie
uciekaj tak, to pobawisz się z robakami pod ziemią! – Blondyn biegł co sił w
nogach za poczwarą, zamaszyście ciskając w jego kierunku twardymi przedmiotami.
Izaya
skupiał się teraz tylko na tym, by doprowadzić byłego barmana w tamto miejsce.
Już tak blisko i osiągnie upragniony cel. Przed swoimi czerwonymi ślepkami
dostrzegł przeszklony budynek. Za chwilę, ten głupi pierwotniak, miał rzucić w
jego kierunku pobliskim automatem, a on zwinnie przed nim uskoczy. Potem złom
uderzy w szybę i utworzy przejście do hali budynku, a następnie informator
zapędzi blondyna na placyk. Na dachach
czekali na nich wynajęci przez Izayę snajperzy. To miała być ostatnia ich
pogoń. „Żegnaj, Shizu~chan!”
Wiem, że to pierwszy rozdział a i tak ryczę. Czemu? Bo ja jestem Shizusiem zwykle w opowiadaniach.
OdpowiedzUsuń"Why?! Tylko nie to!! Nie zabijacie go!! TT^TT" - opis mojego wnętrza.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to opko nie zamieni się w deathfica, ale wszystko zależy od ciebie ;)
Czekam na następny rozdział i idę zgłębiać swoją wiedzę >.<
PS Masz piękny styl pisania *^*
Hahaha xD Cudownie to ujęłaś xDD
OdpowiedzUsuńAle nie martw się. Wkrótce staniesz się taka jak... my. Mamy czas ;P
A opowiadanko całkiem przyjemne i przyjemnie dziwne ;P W sumie nie ma na co narzekać, snajperzy są dobrzy na wszystko.
Tak jak glany. Tylko, że glany są lepsze ;P
świetnie sie zaczyna *w* każde opowiadanie z Shizayą lub Izuo jest fajne, ale te twoje zaczyna sie najlepiej :)
OdpowiedzUsuńNo co mam mówić. Zajebiste!!!
OdpowiedzUsuńmoja droga, chyba będziesz moim bóstwem.
Sama przymierzałam się do pisania Shizayi, ale zostałam na razie przy paringu Badou x Heine. Jednak twoje dzieło tchnęło we mnie wenę!!!
Normalnie cię uwielbiam!!!
Idę czytać dalej.
ps. nie miałabym nic przeciwko śmierci któregoś z bohaterów, jestem dziwną osobą co widać po moich Tułaczkach do Szczęścia