sobota, 16 lutego 2013

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada? - rozdział 1 (Shizaya)

Tak więc, po rozpoczętej działalności bloga w Walentynki, zamieszczam pierwszy rozdział dłuższego opowiadania. W rolach głównych, oczywiście Shizuo Heiwajima i Izaya Orihara z mangi/anime Durarara!! Na razie króciutko, ale wcześniej niż zamierzałam - tak na zachętę. Pozdrawiam Decy Wu i tom'a mmyw, którzy nie pozwalają, bym była najbardziej niezrównowarzoną psychicznie osobą w otoczeniu i próbują utwierdzić mnie ich w przekonaniu, że jestem normalna.
Dziękuję Miszu za pierwszy komentarz. Wiem, że Izaya był przesłodzony, ale było to w 100% zamierzone :) Niedługo (może jutro?) pojawi się takie małe "coś" odnośnie notki walentynkowej i mam nadzieję, że wszystko się wtedy wyjaśni.
A teraz zapraszam do czytania~!


Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada?

Rozdział 1


- Shizu~chan, goń mnie! – Znów go prowokowałem. Jedyna jednostka mająca tak dużą siłę, by starać się stanąć na równi ze Mną! Z Informatorem Ikebukuro! Cóż za pewność siebie! Swoich poglądów! Swoich racji! Tylko on jest w stanie dać mi tą swoistą rozrywkę.

***

- IZAAAYA-KUN! – Znów go goniłem. Jedyna jednostka która jest tak wkurwiająca, by starać się stanąć przede Mną! Przed Potworem Ikebukuro! Cóż za pewność siebie! Swoich poglądów! Swoich racji! Tylko on jest w stanie doprowadzić mnie do takiego gniewu.

***

   Kolejna widowiskowa pogoń zatłoczonymi ulicami Ikebukuro. Przecinające powietrze znaki drogowe i automaty. Cóż, tutaj to już codzienność. Pojedynek pomiędzy bezwzględną manipulacją, a brutalną siłą.

- Zaraz cię zabiję! – Ryk Bestii z Ikebukuro roznosił się szerokimi pasmami ulic, jak i ciemnymi, małymi zaułkami.

   Odpowiedział mu tylko szyderczym śmiechem. Izaya mknął przed siebie unikając ciskanych w niego przedmiotów. Znak stopu. Znak zakazu parkowania. O! A teraz przeleciał automat z logo Coca-coli. Cudownie! Wszystko zaczyna się rozkręcać. Skrupulatnie układany przez informatora plan zaczynał dążyć do ziszczenia. Zapędzi potwora w pułapkę.

- Shizu~chan, wtedy nie będą mógł dokończyć zabawy! – Odkrzyknął z wyrzutem. Biegł dalej. Do granicy dwóch dzielnic. Blokowisko do wyburzenia. W samym środku mały placyk. Tam wszystko powinno się zakończyć.

- Nie uciekaj tak, to pobawisz się z robakami pod ziemią! – Blondyn biegł co sił w nogach za poczwarą, zamaszyście ciskając w jego kierunku twardymi przedmiotami.

Izaya skupiał się teraz tylko na tym, by doprowadzić byłego barmana w tamto miejsce. Już tak blisko i osiągnie upragniony cel. Przed swoimi czerwonymi ślepkami dostrzegł przeszklony budynek. Za chwilę, ten głupi pierwotniak, miał rzucić w jego kierunku pobliskim automatem, a on zwinnie przed nim uskoczy. Potem złom uderzy w szybę i utworzy przejście do hali budynku, a następnie informator zapędzi  blondyna na placyk. Na dachach czekali na nich wynajęci przez Izayę snajperzy. To miała być ostatnia ich pogoń. „Żegnaj, Shizu~chan!”

5 komentarzy:

  1. Wiem, że to pierwszy rozdział a i tak ryczę. Czemu? Bo ja jestem Shizusiem zwykle w opowiadaniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Why?! Tylko nie to!! Nie zabijacie go!! TT^TT" - opis mojego wnętrza.
    Mam nadzieję, że to opko nie zamieni się w deathfica, ale wszystko zależy od ciebie ;)
    Czekam na następny rozdział i idę zgłębiać swoją wiedzę >.<
    PS Masz piękny styl pisania *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha xD Cudownie to ujęłaś xDD
    Ale nie martw się. Wkrótce staniesz się taka jak... my. Mamy czas ;P
    A opowiadanko całkiem przyjemne i przyjemnie dziwne ;P W sumie nie ma na co narzekać, snajperzy są dobrzy na wszystko.
    Tak jak glany. Tylko, że glany są lepsze ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie sie zaczyna *w* każde opowiadanie z Shizayą lub Izuo jest fajne, ale te twoje zaczyna sie najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No co mam mówić. Zajebiste!!!
    moja droga, chyba będziesz moim bóstwem.
    Sama przymierzałam się do pisania Shizayi, ale zostałam na razie przy paringu Badou x Heine. Jednak twoje dzieło tchnęło we mnie wenę!!!
    Normalnie cię uwielbiam!!!
    Idę czytać dalej.

    ps. nie miałabym nic przeciwko śmierci któregoś z bohaterów, jestem dziwną osobą co widać po moich Tułaczkach do Szczęścia

    OdpowiedzUsuń