piątek, 22 lutego 2013

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada? rozdział 2


Witam~!

Tak, dzisiaj wstawiam nowy rozdział, bo nie wiem czy jutro będę miała czas. Teraz też krótko, więc przepraszam. Postaram się by następne były już dłuższe…

Dziękuję osobą, które komentują, ale także dziękuję tym, które tylko czytają. Oj… jak sobie przypomnę, jak ja na początku czytałam… komentować zaczęłam dopiero kiedy trafiłam na tego bloga:


Tak więc jeszcze raz dziękuję zaglądającym tu osobą!

A teraz trochę ponarzekam. Nie wiem dlaczego, ale nie wiem jak wybrnąć z sytuacji, na której skończyłam pisać (w moim notesiku). Tak więc przeżywam teraz małe załamanie psychiczne z powodów braków ogólnej weny twórczej :’( Oj, współczuję moim „znajomym”, bo jeżeli się to nie zmieni, to będą mieli dość ciężkie przeprawy ze mną… Jak mam zły nastrój, to pokazuję niestety pazurki, więc… Zobaczę się z nimi w poniedziałek. Szkoła łączy łajzy.

Ah… Miszu mam nadzieję nikogo tutaj nie zabijać…

 

 

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada?

Rozdział 2

 

Wszystko szło zgodnie z planem Izayi. Automat roztrzaskał w drobny mak szybę, przez którą obaj wbiegli na pustą halę. Informator podążał cały czas przed siebie, by jak najszybciej osiągnąć cel. Jest już tak blisko…

- Izaya-kun… jesteś już martwy! – Po pomieszczeniu rozległ się krzyk Shizuo, wywołując przy tym wielokrotnie odbijające się od ścian echo.

Informator przystanął, szybko odwracając się do źródła nieprzyjemnego dźwięku. Były barman opierał się o jeden z wielkich filarów podtrzymujących sklepienie i dyszał ciężko. Chyba nie jest on, aż takim idiotą?! - przemknęło przez umysł Izayi, ale z wyrazu jego twarzy nie dało się odczytać tej obawy.

- Shizu-chan, chyba nie jesteś, aż tak głupi, by… - W dokończeniu zdania przerwał mu donośny krzyk bestii, wymachującej dziko ogromnym kawałem betonu.

Osłabiona po znacznym ubytku podpory, budowla zaczęła zapadać się w sobie. W umyśle Izayi zapaliła się lampka z napisem „UCIECZKA!”.  Blondyn natomiast, wcale nie poprawiał ich sytuacji, a wręcz przeciwnie – niszczył w przypływie szału kolejne filary, drastycznie zmniejszając liczbę potencjalnych dróg ucieczki. Nagle rozległ się potężny huk i otoczyła ich zasłona szarego pyłu. Shizuo obracając się za siebie dostrzegł z przerażeniem już zupełnie rozpadającą się ścianę, co ostudziło trochę jego ślepą furię. Nadal rozpalone wściekłością złote oczy, stopiły się z szaleńczym szkarłatem spojrzenia Izayi. „To co teraz zrobimy Shizu-chan?”

***

„Czyżby to była obawa w oczach bestii?” Ostre fragmenty roztrzaskanych szyb przeszywały powietrze niczym ostrza noży. Shizuo wraz z Izayą przeskakiwali wzrokiem, po częściowo przysłoniętym przez pył i latające drobiny, otoczeniu szukając w miarę bezpiecznej drogi ucieczki. W tej samej sekundzie ich spojrzenia padły na jedyne już pozostałe drzwi. Informator popatrzył na blondyna i zaprezentował swój wredny uśmiech w całym okazaniu.

- Więc, Shizu-chan, kto pierwszy ten lepszy!

- Zamknij się! – Odkrzyknął tylko blondyn, ale wnioskując z jego wyrazu twarzy, miał wielką ochotę ukatrupić padalca.

Puścili się pędem w kierunku jedynej potencjalnej drogi ucieczki. Biegli, omijając sypiący się na nich gruz. Gęste kłęby szarego pyłu drastycznie ograniczały ich pole widzenia. Pierwszy przy drzwiach był Shizuo, otwierając je kopniakiem. Brunet wbiegł do pomieszczenia zaraz za nim. Chwilę później ciężkie odłamki betonu zasypały wszystko wokół.

***

Ciemność.

Dźwięk przedmiotu upadającego na podłogę.

Nikła poświata ekranu telefonu komórkowego rozświetla na chwilę malutkie pomieszczenie i sylwetkę mężczyzny napierającego plecami z całych sił na drzwi. I znów nastała ciemność.

- Ale miałem kurewskie szczęście. – Po pokoju rozszedł się  szept byłego barmana. – Izaya… Co ty kurwa planowałeś śmieciu?!

Cisza.

Delikatnie odsunął się od drzwi, sprawdzając czy są na tyle wytrzymałe, by nie uległy pod naporem gruzu z drugiej strony. Podniósł z podłogi swoją komórkę, która najwidoczniej wypadła mu z kieszeni, kiedy próbował ratować swój tyłek. Schował ją z powrotem. Złote oczy powoli zaczynały się przyzwyczajać do panującego mroku. Pokój dwa na trzy metry, wysokości może jakieś dwa i pół. Żadnych okien, otworów, szpar czy pęknięć – lity beton. Były barman chodził i obmacywał dokładnie ściany, w poszukiwaniu defektów, by znaleźć słaby punkt tej klitki, by móc utworzyć sobie drogę do wolności własnymi pięściami. Gdy szedł, by zbadać następną ścianę, potknął cię o coś i wyrżnął jak długi.

- Kurwa mać! – Podniósł się, ścierając krew z nowej rany na czole, białym rękawem koszuli, teraz już czerwonym od posoki i szarym od pyłu. Spojrzał na przeszkodę. -  Więc niestety, jednak zdążyłeś tu przyleźć mendo. A już zaczynałem się cieszyć, że zostałeś tam zasypany…

Cisza.

- Więc może jednak jesteś martwy? – Mówiąc to, blondyn chwycił Izayę za podkoszulek i uniósł do góry,  by ich twarze były na tej samej wysokości. Zero jakichkolwiek reakcji. Dokładniej przyjrzał się twarzy. Oczy były zamknięte, usta lekko uchylone, z rozciętych płytko kilka razy policzków i czoła sączyła się krew.  Ni szyderczego uśmiechu, ni przytkniętego do gardła noża. Puścił materiał.  Ciało osunęło się po ścianie i bezwładnie upadło na podłogę.

Shizuo wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer.

- Shinra, jestem uwięziony z trupem.

***************************************************************************

Miszu… miałam nadzieję nikogo tutaj nie zabijać, ale jakoś tak „samo się”.

Ach… tak z innej beczki. Przypomniało mi się co mówił profesor na lekcji:

„Jaka jest różnica między nauczycielem a pedofilem?

- Pedofil naprawdę kocha dzieci…” – Nie ma to jak słyszeć coś takiego z ust nauczyciela…

Dla osób zainteresowanych : następny rozdział będzie prawdopodobnie 02.03.

Pozdrawiam~!

4 komentarze:

  1. Na początku sobie myślę "Jak to dobrze, że nikt nie zginie^^", później myślę "Jak to dobrze, że snajper nie dorwał Shizusia". Później myślę "OMFG! Shizuo i Izaya uwięzieni razem!! Kyaa~! To jest właśnie to, co od dawna chciałam zobaczyć". A potem myślę "NIECH ON SIĘ OBUDZI!!!"
    Chodź z drugiej strony... death ficki też są świetne^^
    PS Dziękuję, że tak często o mnie wspominasz :) czuję się naprawdę miło dotknięta~!
    PPS I już rozumiem czemu tytuł jest taki, jaki jest :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie jest milutko i próbują się pozabijać, ale boję się co będzie dalej ;P Ale pewnie i tak to przeczytam. Mimo, że twój kajecik coraz bardziej mnie przeraża.
    A tutaj ostatni dialog jest całkiem sympatyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o___o lol Izaya żyj!
    aww no ciekawie się zapowiada :D Teraz już czaję o co kaman z tytułem. oderwanie filarów było bardzo mondre Shizuo gratuluję XD
    fajne, podoba mi się, chociaż jeszcze wiele się nie zdarzyło. Ciekawe czy Izaya żyje... co ja gadam, Złego diabli nie biorą- taka menda nei zdechnie tak szybko xDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże~!! o.o jestę trupę *o* Dzwońcie po Shinrę, bo jestem uwięziona/y z trupę!! O_O Niee...to są jakieś żarty, ja muszę żyć, bo beze mnie nie ma opowiadania o Shizayi. To proste przecież :(
    Właściwie skoro dycham to żyję~!! :) tak cieszmy się ;-;
    Opowiadanie mi się podoba, ale doszłam do wniosku, że a) Nie chce mi sie komentować postów sprzed powiedzmy sobie roku <3 b) Jestę Izaya, więc jestę wredna, a skoro moich opowiadań nikt nie komentuje to ja też będę wredna i nie skomentuję :P
    Pozdrawiam i idę czytać dalej~!

    OdpowiedzUsuń