Witam~!
Tak, dzisiaj wstawiam nowy rozdział,
bo nie wiem czy jutro będę miała czas. Teraz też krótko, więc przepraszam.
Postaram się by następne były już dłuższe…
Dziękuję osobą, które komentują, ale
także dziękuję tym, które tylko czytają. Oj… jak sobie przypomnę, jak ja na
początku czytałam… komentować zaczęłam dopiero kiedy trafiłam na tego bloga:
Tak więc jeszcze raz dziękuję
zaglądającym tu osobą!
A teraz trochę ponarzekam. Nie wiem
dlaczego, ale nie wiem jak wybrnąć z sytuacji, na której skończyłam pisać (w
moim notesiku). Tak więc przeżywam teraz małe załamanie psychiczne z powodów
braków ogólnej weny twórczej :’( Oj, współczuję moim „znajomym”, bo jeżeli się to
nie zmieni, to będą mieli dość ciężkie przeprawy ze mną… Jak mam zły nastrój,
to pokazuję niestety pazurki, więc… Zobaczę się z nimi w poniedziałek. Szkoła
łączy łajzy.
Ah… Miszu mam nadzieję nikogo tutaj
nie zabijać…
Kto pod kim dołki kopie, sam w nie
wpada?
Rozdział 2
Wszystko
szło zgodnie z planem Izayi. Automat roztrzaskał w drobny mak szybę, przez
którą obaj wbiegli na pustą halę. Informator podążał cały czas przed siebie, by
jak najszybciej osiągnąć cel. Jest już tak blisko…
- Izaya-kun…
jesteś już martwy! – Po pomieszczeniu rozległ się krzyk Shizuo, wywołując przy
tym wielokrotnie odbijające się od ścian echo.
Informator
przystanął, szybko odwracając się do źródła nieprzyjemnego dźwięku. Były barman
opierał się o jeden z wielkich filarów podtrzymujących sklepienie i dyszał
ciężko. Chyba nie jest on, aż takim
idiotą?! - przemknęło przez umysł Izayi, ale z wyrazu jego twarzy nie dało
się odczytać tej obawy.
-
Shizu-chan, chyba nie jesteś, aż tak głupi, by… - W dokończeniu zdania przerwał
mu donośny krzyk bestii, wymachującej dziko ogromnym kawałem betonu.
Osłabiona po
znacznym ubytku podpory, budowla zaczęła zapadać się w sobie. W umyśle Izayi
zapaliła się lampka z napisem „UCIECZKA!”.
Blondyn natomiast, wcale nie poprawiał ich sytuacji, a wręcz przeciwnie
– niszczył w przypływie szału kolejne filary, drastycznie zmniejszając liczbę
potencjalnych dróg ucieczki. Nagle rozległ się potężny huk i otoczyła ich
zasłona szarego pyłu. Shizuo obracając się za siebie dostrzegł z przerażeniem
już zupełnie rozpadającą się ścianę, co ostudziło trochę jego ślepą furię.
Nadal rozpalone wściekłością złote oczy, stopiły się z szaleńczym szkarłatem
spojrzenia Izayi. „To co teraz zrobimy
Shizu-chan?”
***
„Czyżby to była obawa w oczach
bestii?” Ostre
fragmenty roztrzaskanych szyb przeszywały powietrze niczym ostrza noży. Shizuo
wraz z Izayą przeskakiwali wzrokiem, po częściowo przysłoniętym przez pył i
latające drobiny, otoczeniu szukając w miarę bezpiecznej drogi ucieczki. W tej
samej sekundzie ich spojrzenia padły na jedyne już pozostałe drzwi. Informator
popatrzył na blondyna i zaprezentował swój wredny uśmiech w całym okazaniu.
- Więc,
Shizu-chan, kto pierwszy ten lepszy!
- Zamknij
się! – Odkrzyknął tylko blondyn, ale wnioskując z jego wyrazu twarzy, miał
wielką ochotę ukatrupić padalca.
Puścili się
pędem w kierunku jedynej potencjalnej drogi ucieczki. Biegli, omijając sypiący
się na nich gruz. Gęste kłęby szarego pyłu drastycznie ograniczały ich pole
widzenia. Pierwszy przy drzwiach był Shizuo, otwierając je kopniakiem. Brunet
wbiegł do pomieszczenia zaraz za nim. Chwilę później ciężkie odłamki betonu
zasypały wszystko wokół.
***
Ciemność.
Dźwięk
przedmiotu upadającego na podłogę.
Nikła
poświata ekranu telefonu komórkowego rozświetla na chwilę malutkie
pomieszczenie i sylwetkę mężczyzny napierającego plecami z całych sił na drzwi.
I znów nastała ciemność.
- Ale miałem
kurewskie szczęście. – Po pokoju rozszedł się
szept byłego barmana. – Izaya… Co ty kurwa planowałeś śmieciu?!
Cisza.
Delikatnie
odsunął się od drzwi, sprawdzając czy są na tyle wytrzymałe, by nie uległy pod
naporem gruzu z drugiej strony. Podniósł z podłogi swoją komórkę, która
najwidoczniej wypadła mu z kieszeni, kiedy próbował ratować swój tyłek. Schował
ją z powrotem. Złote oczy powoli zaczynały się przyzwyczajać do panującego
mroku. Pokój dwa na trzy metry, wysokości może jakieś dwa i pół. Żadnych okien,
otworów, szpar czy pęknięć – lity beton. Były barman chodził i obmacywał
dokładnie ściany, w poszukiwaniu defektów, by znaleźć słaby punkt tej klitki,
by móc utworzyć sobie drogę do wolności własnymi pięściami. Gdy szedł, by
zbadać następną ścianę, potknął cię o coś i wyrżnął jak długi.
- Kurwa mać!
– Podniósł się, ścierając krew z nowej rany na czole, białym rękawem koszuli,
teraz już czerwonym od posoki i szarym od pyłu. Spojrzał na przeszkodę. - Więc niestety, jednak zdążyłeś tu przyleźć
mendo. A już zaczynałem się cieszyć, że zostałeś tam zasypany…
Cisza.
- Więc może
jednak jesteś martwy? – Mówiąc to, blondyn chwycił Izayę za podkoszulek i
uniósł do góry, by ich twarze były na
tej samej wysokości. Zero jakichkolwiek reakcji. Dokładniej przyjrzał się
twarzy. Oczy były zamknięte, usta lekko uchylone, z rozciętych płytko kilka
razy policzków i czoła sączyła się krew. Ni szyderczego uśmiechu, ni przytkniętego do gardła
noża. Puścił materiał. Ciało osunęło się
po ścianie i bezwładnie upadło na podłogę.
Shizuo
wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer.
- Shinra,
jestem uwięziony z trupem.
***************************************************************************
Miszu… miałam nadzieję nikogo tutaj nie
zabijać, ale jakoś tak „samo się”.
Ach… tak z innej beczki. Przypomniało
mi się co mówił profesor na lekcji:
„Jaka jest różnica między
nauczycielem a pedofilem?
- Pedofil naprawdę kocha dzieci…” – Nie
ma to jak słyszeć coś takiego z ust nauczyciela…
Dla osób zainteresowanych : następny
rozdział będzie prawdopodobnie 02.03.
Pozdrawiam~!
Na początku sobie myślę "Jak to dobrze, że nikt nie zginie^^", później myślę "Jak to dobrze, że snajper nie dorwał Shizusia". Później myślę "OMFG! Shizuo i Izaya uwięzieni razem!! Kyaa~! To jest właśnie to, co od dawna chciałam zobaczyć". A potem myślę "NIECH ON SIĘ OBUDZI!!!"
OdpowiedzUsuńChodź z drugiej strony... death ficki też są świetne^^
PS Dziękuję, że tak często o mnie wspominasz :) czuję się naprawdę miło dotknięta~!
PPS I już rozumiem czemu tytuł jest taki, jaki jest :P
Na razie jest milutko i próbują się pozabijać, ale boję się co będzie dalej ;P Ale pewnie i tak to przeczytam. Mimo, że twój kajecik coraz bardziej mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńA tutaj ostatni dialog jest całkiem sympatyczny :)
o___o lol Izaya żyj!
OdpowiedzUsuńaww no ciekawie się zapowiada :D Teraz już czaję o co kaman z tytułem. oderwanie filarów było bardzo mondre Shizuo gratuluję XD
fajne, podoba mi się, chociaż jeszcze wiele się nie zdarzyło. Ciekawe czy Izaya żyje... co ja gadam, Złego diabli nie biorą- taka menda nei zdechnie tak szybko xDDD
O boże~!! o.o jestę trupę *o* Dzwońcie po Shinrę, bo jestem uwięziona/y z trupę!! O_O Niee...to są jakieś żarty, ja muszę żyć, bo beze mnie nie ma opowiadania o Shizayi. To proste przecież :(
OdpowiedzUsuńWłaściwie skoro dycham to żyję~!! :) tak cieszmy się ;-;
Opowiadanie mi się podoba, ale doszłam do wniosku, że a) Nie chce mi sie komentować postów sprzed powiedzmy sobie roku <3 b) Jestę Izaya, więc jestę wredna, a skoro moich opowiadań nikt nie komentuje to ja też będę wredna i nie skomentuję :P
Pozdrawiam i idę czytać dalej~!