Witajcie~!
Tak jak
pisałam już wcześniej – nadal jestem chora. I do tego potwornie mi się nudzi~!
Tak więc,
żeby spożytkować jakoś czas, gdy leżę w łóżku zaczęłam pisać to, co kiedyś
obiecałam. Pewnie nasuwa się wam pytanie: „Dlaczego nie wstawię nowego rozdziału
dołków, tylko zamieszczam takie coś?!”
No, więc już
tłumaczę. Z racji tego, że mam gorączkę i ogółem kiepsko cię czuję, mózg
odmawia mi trochę współpracy. Więc, by nie zepsuć klimatu, jaki panuje w
dołkach, wzięłam się za to. Ale nie martwcie się! Następne dołki będą w sobotę J
Wyszło mi
to dość… Dziwnie. Zresztą jak wszystko co robię.
Dodaję tak
na początek. Nie wiem jak będzie z tym dalej. Jak spodoba się wam taka tematyka to będzie ciąg dalszy...
Zapraszam do czytania~!
Jak pies z kotem…
Rozdział 1
- "Shinra! Ja naprawdę nie chciałam do tego dopuścić! Przepraszam!" - Wystukałam szybko na klawiaturze PDA. Wściekłe ujadanie dobiegające z łazienki, przybrało na sile w momencie, gdy czarny kot zaczął drapać leniwie pazurami drzwi tegoż pomieszczenia.
- Celty! Jak ja mógłbym się kiedykolwiek na ciebie zdenerwować? Przecież
cię kocham! Miłość wszystko wybacza! A do tego tak bezgraniczna jak moja! Więc
już mnie nie przepraszaj, bo nic poważnego się nie stało! - Tak brzmiały
kolejne wywody na temat jego ogromnej miłości, jaką mnie darzył. Na pewien
sposób było to kochane i urocze... no, ale nie w takiej sytuacji!
30 minut wcześniej
Przyjechałam jeszcze przed powrotem Shinry. W drodze powrotnej do domu słyszałam, jak po całej dzielnicy rozbrzmiewały jeszcze echa jednej z dzisiejszych bójek kolorowych gangów. Więc mój ukochany ma pewnie teraz ręce pełne roboty, opatrując w swojej "przychodni" rannych. Ach... Pewnie wróci około północy. Szkoda. Specjalnie na dzisiejszy wieczór wypożyczyłam najnowszy film o UFO mając, nadzieję że obejrzymy go wspólnie... Więc jednak będę musiała oglądnąć go samotnie.
Ostatnio życie w Ikebukuro zaczęło przyspieszać i stawać się bardziej
niepokojące. Głównym powodem było ciągłe zamieszanie wywołanie częstymi
porachunkami między gangami. Zwykli ludzie, zbyt przerażeni wydarzeniami w ich
najbliższym otoczeniu, wyjeżdżali na krótkie urlopy, by odpocząć od ciągłego
strachu o własną skórę. Tak samo wyjechał ojciec Shinry. Ale to głównie ja
nalegałam, by wziął małe wakacje. Przez swój dość... ekhm, oryginalny wygląd i
zachowanie, jak zawsze pakował się w kłopoty. A potem oczywiście ja musiałam go
z nich wyciągać, co odbijało się później na mojej pracy. Tak więc zostawiając
swoje dziwne eksperymenty zamknięte na klucz w pokoju, pojechał gdzieś daleko i
mam nadzieję, że szybko nie wróci.
Gdy już miałam zamiar włączyć telewizor, usłyszałam dźwięk dzwonka.
Tylko jedna osoba, którą znałam, mogła wpaść na pomysł, by poprzez odpowiednie
kliknięcia na przycisk utworzyć skoczną melodię obwieszczającą swoje przybycie.
Podeszłam do drzwi otwierając je
Izayi, który od razu prześlizgnął się zwinnie koło mnie i wpakował się do
mieszkania. Rozglądnął się po salonie i usiadł na sofie.
- Pozwolisz, że poczekam na Shinre? - Podwinął rękaw czarnej kurtki,
pokazując posiniaczone i obtarte przedramię. - Tak. Znowu prowokowałem
Shizu-chana. To jak się denerwuje nigdy mnie nie znudzi...
Tym razem rozległ się natarczywy dźwięk dzwonka. Oczy Izayi zabłysły
chorym blaskiem. Przyłożył jeden palec do ust w znaku milczenia i schował się
szybko do toalety.
Ponownie otworzyłam drzwi, przypuszczając, że zobaczę za nimi Shizuo.
Miałam rację. Jak zwykle po spotkaniu z informatorem, przychodził tu, by Shinra
opatrzył rozcięcia, którymi obdarował go Izaya.
Skinął mi głową na przywitanie i wszedł do mieszkania.
- Jest Shinra?
- "Nie ma go, ma pełne ręce
roboty po dzisiejszej bójce i nie wiem kiedy wróci. Może przyjść dopiero
jutro." - To nie tak, że go nie lubiłam i chciałam, by jak najszybciej
się stąd wyniósł. Po prostu miałam nadzieję zapobiec kolejnej niepotrzebnej
awanturze. Najwyraźniej odczytał to subtelne wyproszenie.
- Przepraszam, że przeszkadzałem. Pozwolisz, że skorzystam jeszcze tylko
z toalety? - Nie czekając na pozwolenie ruszył w tamtą stronę.
"Nie!
Tylko nie to!"
Nie zdążyłam nic zrobić. Klamka ustąpiła pod naciskiem jego dłoni, a
drzwi się otworzyły. W mgnieniu oka w całym mieszkaniu zawisła mordercza aura.
- Shizu-chan! - Krzyknął Izaya ze swoim firmowym uśmieszkiem malującym
się na twarzy, stojąc kilkanaście centymetrów przed Shizuo, aż ociekającego
furią.
Wystarczyło tylko tyle, by doprowadzić do piekła.
Następne wydarzenia nastąpiły po sobie tak szybko, jak latały miotane
przez byłego barmana meble. Informator uskakiwał przed nimi, powodując tym
jeszcze więcej szkód. W końcu jedna z szafek uderzyła w drzwi pokoju, które otworzyły
się z hukiem. Pierwszy przebiegł przez nie Izaya, uciekając przed lecącym w
jego stronę krzesłem. Potem pobiegł za nim Shizuo.
Pokój ojca Shinry.
Ważne badania.
Wstęp wzbroniony.
Zza ściany dobiegały odgłosy łamanego drewna i pękającego szkła.
To nie mogło dziać się naprawdę! Jak najszybciej wpuściłam tam swój cień, by rozdzielić ich i powstrzymać przed zrujnowaniem całej reszty mieszkania. Jednak w środku nie wyczułam ani jednej sylwetki mężczyzny.
To nie mogło dziać się naprawdę! Jak najszybciej wpuściłam tam swój cień, by rozdzielić ich i powstrzymać przed zrujnowaniem całej reszty mieszkania. Jednak w środku nie wyczułam ani jednej sylwetki mężczyzny.
Całe zamieszanie ucichło tak szybko, jak się pojawiło.
Pod moimi nogami błyskawicznie przeleciał nieduży czarny przedmiot,
chowając się pod sofę. Przestraszona wpatrywałam się w nadal otwarte drzwi od pokoju,
w których stał ogromny kundel.
SHINRA!!! RATUNKU!!!
Wspomnienia znikły tak szybko, jak się pojawiły.
Wspomnienia znikły tak szybko, jak się pojawiły.
Podeszłam do drzwi łazienki, wystukałam zdanie i pokazałam je kotu.
- "Izaya nie drażnij się z
Shizuo."
Czarne stworzonko wpatrywało się przez chwilę w napis, potem prychnęło, obróciło
się tyłem, z zadartym wysoko w górę ogonem udało się na sofę i rozłożyło na
niej pańsko.
Odetchnęłam głęboko. Jak może w takiej chwili jeszcze drażnić się ze wszystkimi?
Odetchnęłam głęboko. Jak może w takiej chwili jeszcze drażnić się ze wszystkimi?
W drzwi od łazienki zastukał Shinra.
- Shizuo jeśli rozumiesz co do ciebie teraz mówię uderz ręk... łapą w
drzwi. - Prawie natychmiast drzwi się zatrzęsły przyjmując na siebie siłę
uderzenia. Mój doktorek jednak dzielnie kontynuował, podnosząc się szybko z
podłogi po upadku. - To dobrze! A wręcz znakomicie. Wypuścimy cię stamtąd, ale
pamiętaj - masz się w tym domu zachowywać jak cywilizowany człowie... znaczy
się, jak cywilizowane zwierzę. - Dokończył poprawiając okulary.
Z łazienki dobiegło ostrzegawcze warknięcie.
Oj... czuję, że jak Shizuo wróci do swojej naturalnej postaci, odbędzie
się długa i bolesna rozmowa... Jeśli oczywiście do niej wróci.
Usłyszałam za plecami dość dziwny dźwięk i spojrzałam w tamtą stronę.
Izaya dalej leżał, lecz jego pyszczek był rozciągnięty we wrednym uśmieszku,
ukazując wszystkie śnieżnobiałe, ostre kiełki. Po plecach mimowolnie przebiegło
mi ciarki. Czyżby on się przed chwilą śmiał?
Nie zdążyłam jednak tego przemyśleć, bo drzwi od łazienki się otworzyły
i wyszedł z nich, na czterech łapach, Shizuo. A dokładniej ogromny kundel,
którego futro mogłoby się wydawać złote, gdyby nie zmieniał tego jeden dość
istotny szczegół. Był teraz potwornie mokry. Idąc korytarzem zostawiał za sobą
wodne ślady łap.
Wszedł do salonu, gdzie zobaczył Izayę. Czerwone oczy kota zabłysły, a
uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej na widok mokrego psa.
Nawet ja musiałam przyznać, że taki widok był dość zabawny. Shizuo idąc, praktycznie potykał się o swoje łapy, nie mogąc poradzić sobie z chodzeniem na czterech kończynach. Długa mokra sierść poprzylepiała się dokładnie do całej powierzchni jego ciała, sprawiają że wyglądał ogółem dość żałośnie, a ten widok dopełniała jeszcze skapująca woda tworząca pod nim pokaźnych rozmiarów kałużę.
Kątem oka zobaczyłam, jak Shinra cały trzęsie się, a chwile potem zwija
na podłodze ze śmiechu. Nie mogło to również ujść uwadze Shizuo, bo tylko
spojrzał z niebezpiecznym błyskiem w oku w jego kierunku. Staną w miejscu i
wyszczerzył kły.
Mojemu ukochanemu już nie było tak do śmiechu, gdy wszystko, co
znajdowało się w salonie zostało pokryte kropelkami wody.
***
- Shizuo to co zrobiłeś wcale nie było zabawne! - Rzadko widziałam
Shinre tak zdenerwowanego.
Pomagałam mu właśnie uprzątnąć bałagan, jaki powstał przy pojedynku, jak
również zemście w postaci otrząsania się
z wody w wykonaniu żółtego sierściucha . Shizuo nic jednak sobie z tego nie
robiąc, wskoczył jeszcze nadal mokry na sofę i przyglądał się nam uważnie. Natomiast
jego już praktycznie suchy, puszysty ogon omiatał leniwie podłogę.
Było spokojnie. Aż za spokojnie.
- "Shinra, gdzie jest
Izaya?" - Napisałam i podsunęłam mu ekranik pod nos.
- Wiesz Celty... Koty za bardzo nie przepadają za wodą. A on ma teraz
więcej ich cech, niż ludzkich. Zresztą pewnie gdzieś się schował, zanim Shizuo
zdążył zrobić nam prysznic.
Nagle dobiegła nas seria krótkich warknięć. Popatrzyliśmy w stronę, z
której dobiegał dźwięk. Pies leżał dalej na miękkim meblu. Nic się nie działo,
oczywiście do chwili. Spod sofy wynurzyła się mała czarna łapka uzbrojona w
ostre pazurki i próbowała złapać wciąż poruszający się leniwie ogon. Gdy jej
się to w końcu udało, przytrzymywała go chwilę. Lecz, gdy usłyszała ostrzegawcze
warknięcie, chowała się szybko w czeluści pod sofą. Dało się jeszcze słyszeć tylko
obrażone prychnięcie.
Czy oni będą zachowywać się tak przez całe swoje
życie? Pokręciłam szyją w geście niezrozumienia i wróciłam
do sprzątania. Shinra jednak dalej patrzył się na dwójkę zwierzaków z dziwnym uśmiechem
malującym się na twarzy.
Normalnie kocham cię za to opowiadanie, mentalnie cię przytulam słońce!
OdpowiedzUsuńPrze boski, boski pomysł! Biedny Shizuś.. Taki żałosny widok "D
O dziwo, podoba mi się narracja jako Celty, za co masz plusa, chociaż jej nienawidzę. No po prostu nie lubię, nie mogę jej znieść :I
Jednak tutaj to pasuje~!
Pozdrawiam, czekam na dalsze rozdziały zarówno i tego opowiadania, jak i "Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada?" :3
Nie no czekałam tyle i się nie zawiodłam. Spodobał mi się ten rozdział. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńTak szczerze... Nie mam pojęcia kiedy napiszę następny. Może jutro? Ale nie obiecuję.
UsuńOke to dziś? XD
UsuńW sumie uwieldiam oba opowiadania, ale to... no nie moge jest takie zabawne XD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUps... Przez przypadek paluszek mi się osunął i usunął mi się jeden komantarz, a dokładniej ten od Miszu. Przepraszam! :'( Żeby nie było że go usunęłam specjalnie, wklejam go poniżej:
OdpowiedzUsuńNowy komentarz do posta "Jak pies z kotem... - rozdział 1 (Shizaya)
" dodany przez Miszu
:
*Q* To było boskie~! Cóż nie za bardzo wiem co napisać w tym komentarzu i chyba będzie on trochę chaotyczny... Tak czy inaczej, pomysł z perspektywą Celty był bardzo ciekawy :D Wszystko jest świetne i to się tylko prosi o ciąg dalszy, na który niecierpliwie czekam^^ Tylko, że teraz już sama nie wiem, czego bardziej nie mogę się doczekać... "dołków" czy tego... ^^ Pozdrowienia~!
haha xD ostatnio coś mam pecha hahahha >.<"
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne *q* pierwszy raz spotykam się z tego typu opowiadaniem i podoba mi się jak diabli ;3 czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńI jak by ci się nudziło to zapraszam shizaya-yaoi.blogspot.com =3
Oryginalny pomysł.
OdpowiedzUsuńChociaż rozwaliła mnie wizja Shizuo w wersji psa xD
Izayę jako kota jeszcze da radę znieść, uroczy jest.
Ale shizu-chan? Haha, ciekawe.
Też nie skaczę z radości na widok Celty, ale wg. mnie jej narracja jest w tym wypadku najlepsza.
Jednak, z tego co się orientuję, do napisania tego zainspirował cię pies, który chciał zgwałcić kota. Już sobie to wyobrażam w wersji pisanej, haha xD
Plus za oryginalny pomysł przemiany w zwierzęta. W większości dzieje się tak przez cienie Celty albo Shinrę - miła odmiana ^^
Czekam zarówno na to, jak i na ,,dołki''.
Pozdrawiam :D
Hah xD Ciekawie, ciekawie.
OdpowiedzUsuńI chyba jako jedyna komentująca osoba darzę Celty sympatią. Może to wynikać z tego, że nie skończyłem jeszcze Durarary, ale wątpię
. Nie chcę wchodzić na wojenną ścieżkę z przedmówcami, więc proszę mi wybaczyć te słowa :)
A pomysł na opowiadanie całkiem ciekawy. Fajnie byłoby gdybyś to kontynuowała.
PS. Zapomniałaś o czymś?
Powiem szczerze, że Twojego bloga zaczęłam czytać niedawno. Właściwie to nawet od tego opowiadania. Chyba tytuł mnie przyciągnął xD Cóż mogę powiedzieć, całość pisana jest świetnie, do tego cały czas wzmaga ciekawość, co jest dużym plusem ;p Ja też piszę bloga drrr, ale widzę, że mam ostrą konkurencję xD
OdpowiedzUsuńPozdro i życzę weny :*