piątek, 8 marca 2013

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada? rozdział 5 + ogłoszenie!







Moje drogie czytelniczki, dziś jest Dzień Kobiet. I właśnie z tej okazji wstawiam kolejny rozdzialik wcześniej. No i jeszcze, żeby nie mieć na sumieniu zgonu pewnej osoby. Tak więc jest dziś!
 
Pamiętacie może… Była sobie kiedyś taka notka, w której prosiłam, by podesłać mi jakieś rzeczy, które was zafascynowały. Więc oficjalnie ogłaszam do czego było mi to potrzebne!
Iż ten blog został założony 13.02, a pierwsza notka pojawiła się dzień później, pomyślałam że z okazji pierwszej „miesięcznicy” funkcjonowania Take me out, napiszę one-shota (oczywiście monotonnie Shizaya) , zainspirowanego tym co tam wpiszecie. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że odzew na moją prośbę będzie aż tak duży. Podanych zostało aż pięć piosenek. Tak więc po przetłumaczeniu ich na polski, postanowiłam że ich fragmenty będą wplatane w dialogi i przemyślenia naszych bohaterów. Ot – taka mała hybryda.  A oto lista tych utworów:
Izaya x Miku - Ura omote lovers
Jangled cat (Ono Daisuke) – Key
Poets of the fall- War
H.A.M. -- Kanye West and Jay-Z
Muse - Undisclosed Desires
+ jeszcze zdanie: ,,Robię to dobrze, bo byłem zakochany'' (nie mam pojęcia w jakim kontekście je wstawić, ale spróbuję, bo bardzo mi się spodobało)

Zaciekawił mnie dość jeszcze jeden komentarz, a mianowicie:
„ostatnio jak byłam w parku zachwycił mnie pies, który chciał zgwałcić kota XD”
Mam nadzieję, że anonimek, który to napisał się na mnie nie obrazi, jeśli poinformuję go, że nie dam rady „upchnąć” już tego motywu w one-shot’cie.  Tak więc, planuję (w najbliższym czasie) krótką serię, która będzie wyłącznie inspirowana tym komentarzem. Zastanawia mnie, czy spodoba się wam Shizuo-pies  x Izaya-kot?
 
Ach… Tak więc w komentarzach pod ostatnim rozdziałem większość osób domniemywa, iż Izaya ma klaustrofobię. Teraz okaże się czy miałyście rację!
 

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada?
Rozdział 5
 
Shizuo wytrzeszczył oczy zszokowany. Ta menda wypowiedziała jego pełne imię! Po raz pierwszy od czasu ich poznania. A teraz chce jeszcze, żeby go zabić. Nie rozśmieszajcie mnie! To co się tutaj dzieje jest przecież… przecież z logicznego punktu widzenia niemożliwe! Nie, stop, poprawka! Nie można zapomnieć o tym, że Izaya ma swoją własną logikę, tak samo popieprzoną, jak on sam. Ale żeby, aż do tego stopnia…?
- Co ty… ty śmieciu! Co znowu planujesz?! – Blondyn wykrzykując to odskoczył od mendy.
Izaya upadł na podłogę, jednak zaraz podniósł się i przyparł całym ciałem do Shizuo. W powietrzu błysnęło ostrze noża. Pociekła krew.  Brunet z niezwykłą gracją raz odskakiwał, to znów ocierał się ciałem o blondyna, równocześnie nacinając ciało mężczyzny. Widać było czystą prowokację, by złotooki tylko stracił resztki, już i tak mocno uszczuplonych, zapasów cierpliwości.
Shizuo jednak stał niewzruszony, czując jak jego ciepła krew plami ubrania. Spojrzał na twarz informatora. Usta ułożone, jak zawsze w tym demonicznym uśmieszku. Szkarłatne oczy błyszczące z podniecenia, spowodowanego nową zabawą, ale jakoś dziwnie… nieobecne. Jakby znajdował się teraz w zupełnie innym miejscu. Coś jest nie tak…
Były barman chwycił mocno za ramiona Izayi i odciągnął od siebie na bezpieczną odległość. Czerwone ślepka zrobiły się jeszcze większe, gdy spojrzały w złote. Nóż upadł z brzdękiem na posadzkę. Całe ciało bruneta zaczęło się trząść. Po chwili spuścił głowę, wpatrując się uparcie w czubki swoich butów i unikając spojrzenia jasnowłosego.
- Izaya… - Ciszę przerwał delikatny szept Shizuo, dalej trzymającego informatora za ramiona. – Co ci się stało? Co się z tobą dzieje?
Brunet spiął się na te słowa i zaczął panicznie wyrywać się z uścisku silnych dłoni na barkach.
- Puść mnie! Nie dotykaj! – Krzyki czerwonookiego roznosiły się po małym pomieszczeniu.
Dalej próbował się wyrwać, uderzając na oślep zaciśniętymi w pięści dłońmi. W końcu Shizuo puścił go. Informator odskoczył jak najdalej od blondyna i usiadł w koncie chowając głowę między ramiona oplatające kolana.
Shizuo obserwował w osłupieniu zachowanie bruneta. Co się do jasnej cholery dzieje? Nieprzyjemną ciszę przerwał dźwięk dzwonka telefonu.
- Co jest? – Spytał odbierając połączenie przychodzące.
- Mamy kłopot. – Zabrzmiał głos Shinry. – Dostałem plany budynku od Namie Yagari i dokładnie je przestudiowaliśmy. Wychodzi na to, że wiemy gdzie dokładnie jest to miejsce. Chodzi mi o tą komórkę. Ogólnie wygląda to dość kiepsko.
- A możesz to jakoś dokładniej wyjaśnić? Bo nawet to, że sytuacja jest dupiana nawet ja wiem. – Blondyn powoli zaczynał tracić cierpliwość.
- Jużjużjuż. Tylko się nie denerwuj! – Krzyknął spanikowany doktorek. – Obeszliśmy cały budynek, a raczej to co z niego zostało. Byliśmy na miejscu pierwsi, ale zaczyna się już zbierać tłum gapiów i telewizja. No wiesz… Wszystko wokół wygląda jak rozleciały domek z kart. Oooo… jedzie karetka. Chyba kogoś jest ranny. Ale przecież na tamtym terenie nikogo nie powinno być, oczywiście oprócz was… Dziwne… No cóż, nieważne. Teraz nie damy rady pomóc w jakikolwiek inny sposób, jak tylko poinformować ekipę ratunkową, że tam jesteście. Zresztą Namie-san już to chyba zrobiła. Możesz dać mi do telefonu Izayę? -  Spytał na koniec, niewinnie lekarz.
Shizuo zastanawiał się chwilę, by poukładać wszystkie fakty w miarę logiczną całość. Po pierwsze, są uwięzieni pod gruzami w jakiejś klitce. Po drugie, ta menda zachowuje się bardziej psychicznie i nieprzewidywalnie, niż zazwyczaj. Natomiast Shinra, jakimś dziwnym trafem, zaczął się przejmować jego osobą. Więc podsumowując, wychodzi na to, że jest pewna dość istotna sprawa, o której były barman nie ma pojęcia.
Postanowił się rozłączyć i tak też zrobił. Zamiast dalszej rozmowy, wystukał tylko esemesa do swojego wcześniejszego rozmówcy. „Ta menda zachowuje się dziwniej niż zazwyczaj. Chwilę temu świrował, ale się już uspokoił. Co mu jest?” Wysłał, po czym ponownie spojrzał na bruneta. Dalej siedział nieruchomo, w takiej samej pozycji jak wcześniej.
Spojrzał na telefon. Nic. Zaczął odliczać czas. Minuta. Dwie. Trzy. Cztery… Ekranik zaświecił się, ukazując nową wiadomość. Była ona jednak od Celty. Widniały w niej, jedynie trzy słowa:
„Izaya ma klaustrofobię.”
***
Shizuo wpatrywał się w wyświetlacz telefonu, a dokładniej w treść wiadomości nadesłanej przez bezgłową kobietę. Po raz kolejny spojrzał na bruneta siedzącego w kącie. Teraz już wszystko układało się w sensowną całość.
Mógł się przecież domyślić wcześniej! Zapodał sobie mentalnego kopa w cztery litery. Jakby dokładniej pomyśleć to Kasuka, jak był młodszy, też bał się małych i ciemnych pomieszczeń. Była tylko niewielka różnica w ich zachowaniach. Oczywiście taka, że jak przystało na Orihanę, był on całkowicie nieprzewidywalny.
Zamknął klapkę telefonu i podszedł do bruneta.
- Mendo… Dlaczego nic nie powiedziałeś?
Izaya milczał chwilę.
- A co miałem ci niby mówić Shizu-chan? – Czerwonooki podniósł wzrok na blondyna i uraczył go swoim firmowym uśmieszkiem.
- Masz klaustrofobię, prawda? – Złotooki powstrzymywał się, by nie zabić tej wrednej pchły i wydobyć z niej odpowiedz.
Brunet planował już długą i bolesną śmierć, którą zginie Shinra. Tajemnica lekarska… Phi! Spuścił wzrok, pochłonięty teraz oglądaniem swoich butów. Czuł na sobie spojrzenie blondyna, wyczekującego odpowiedzi na zadane pytanie. Nie odezwał się.
- Więc jednak… - Szepnął Shizuo. – Więc proponuję tymczasowe zawieszenie broni. – Sam nie mógł uwierzyć, że zdobył się na to, by zaproponować to tej paskudzie. No cóż, gdy słowa zostały wypowiedziane jest już za późno, żeby się z tego wycofać.
Izaya nie wierzył swoim uszom. Tak agresywny Shizu-chan właśnie proponował mu tymczasowy pokój. Czy jestem aż tak żałosny, by taki potwór się nade mną litował? Czy upadłem aż tak nisko? Shizu-chan się mną brzydzi? Dziwi się, że taki człowiek, jak ja też ma jakieś słabości? Co teraz o mnie myśli? Co teraz czujesz Shizu-chan? Podniósł swoje czerwone oczy, by spróbować odczytać emocje goszczące teraz na twarzy blondyna.
Menda wgapiała się w niego już od dobrych kilku chwil. Złotooki przez pierwsze paręnaście sekund miał ochotę go udusić, ale przypominał sobie, co sam jeszcze niedawno zaproponował. Niech to szlag… Morda Izayi zawsze wzbudzała w nim niepohamowaną wściekłość. Lecz teraz zauważył pewną zmianę na obliczu odwiecznego wroga. Zawsze bystre czerwone oczy były przykryte mgiełką… Zmęczenia? Wyczerpania? Smutku? Nie było już tego prowokacyjnego uśmieszku, który zawsze widniał na jego twarzy. Nie przecież to niemożliwe! To jest Izaya! I.Z.A.Y.A! Menda społeczna niemająca żadnych ludzkich uczuć!
- Zgoda. – Odpowiedział cicho brunet i wrócił do poprzedniej pozycji. Miał rację. Z twarzy jego wroga można było czytać jak z otwartej księgi. Nie wiedział, że ujrzy na niej takie uczucia. Więc jednak Shizu-chan się nade mną lituje…



12 komentarzy:

  1. Żyje, żyje i mam się świetnie XD
    A teraz moge być dumna z siebie że od początku wiedziałam o klaustrofobi Izai (sama też ją mam więc wiem jaka to masakra)
    Tak abyś się nie martwiła i nie miała mojej śmierci na sumieniu dożyje do następnego rozdziału, a tak w ogóle to ile ich planujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem natomiast dumna z siebie, że jako-tako widać że ma on klaustrofobie. Pomysł na to wpadł mi dość spontanicznie i zaczęłam pisać. A potem jak przyszło co do czego pojawił się kłopot. Co się czuje człowiek z klaustrofobią?! Zaczęłam czytać artykuły i inne takie. Jestem szczęśliwa, że w miarę udaje mi się to (mam nadzieję) prawidłowo opisać :)
      Oj... A co do rozdziałów, to tak szczerze powiedziawszy, nie mam zielonego pojęcia ile ich będzie. Jak na razie zaczęłam pisać ósmy, ale koniec jeszcze daleko. Nie chcę się też rozpisywać za bardzo, bo boję się że będę przynudzać...

      Usuń
    2. Aha ok, ale takie teoretyczne pytanie: Ile rozdziałów będą siedzieć tak zamknięci ?

      Usuń
    3. No... Już niedługo wyjdą :)

      Usuń
  2. Aw no wiedziałam ze ma klaustrofobie xD heh Shinra nie zna pojęcia tajemnicy lekarskiej. Soł sad, ale Izaya powinien byc mu wdzięczny, bo przynajmniej teraz Shizuo go nie zapierdolil XD
    U moja piosenka jest na liście C: czuje sie jak zwycięzca hehe
    Jest fajnie, ciekawi mnie co będzie dalej C: wybacz ten mało rozbudowany komentarz ale jadę jutro na konwent i jakoś nie mam głowy do pisania ^^'
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piosenka ogółem bardzo mi się spodobała, świetnie się przy niej rusuje. Tak że z przyjemnością wykorzystam jej tekst. Życzę dobrze spędzonego konwentu~!

      Usuń
  3. Yey~! Klaustrofobia~! Ja tam się boję wind >.< Głupieję, bo myślę, że zaraz spadnie... ale to tak swoją drogą... Mimo wszystko Shinra nie złamał tajemnicy lekarskiej, bo to Celty wysłała smsa xD Ale to jest taaaakie fajne~! Shizuś się ulitował *^* kochana bestyjka... Nie wiem co jeszcze mam napisać... eh... nie nadaję się do dłuuugich komentarzy, ale naprawdę bardzo mi się podoba, to opko ;)I w ogóle podoba mi się jak piszesz :) umiesz się wczuć w postać^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nie obraże się, swoją drogą nie zły pomysł zrealizuj go (czuję dume że inspiruje ludzi do nowych serii XD)

    OdpowiedzUsuń
  5. Huh, szczerze powiedziawszy, twój blog czytam od bardzo dawna, ale dopiero teraz od nowa zarejestrowałam się na blogspocie, bo wkurzała mnie dawna nazwa mojego profilu. Przyznam się bez bicia, że blogspot jest dla mnie głupi, nie lubię go, a logowanie na niego jest niczym tortury. :I
    Cóż, zacznę od najważniejszego, czyli jak bardzo podoba mi się sposób, w jaki piszesz. Zastanawiam się tylko czasami, czy Shizuo naprawdę tak krzyczy. W końcu to taki opanowany człowiek.. No nic ^-^
    Ogólnie, to przejdę dalszej części.
    MASZ U MNIE OGROMNY, OGROMNY PLUS PRZEZ NAZYWANIE IZAYI MENDĄ.
    Mam do tego słowa szczególny sentyment. To pewnie przez to, że moja przyjaciółka mnie tak nazywa, uhahaha :"3
    W jednej notce pisałaś o rodzicach homofobach, pozwolisz, że tutaj napiszę własną opinię?
    Szczerze, to współczuję. Mój ojciec prawdopodobnie też jest homofobem, na szczęście mama nie, jednak wiedzą o mnie tyle, co i nic. Zero informacji o tym, że piszę opowiadania, że czytam opowiadania i oglądam coś związanego z tematyką Yaoi @.@
    Niby brat im coś powiedział, ale oni go nie słuchają, więc to plus.
    Osobiście, to, że ktoś jest homofobem mi nie przeszkadza, jeżeli jest nim po cichu *ignoruje, ew. grzecznie zwróci uwagę*, za to najchętniej przywaliłabym takim nietolerancyjnym małpą w twarz, ponieważ sama kiedyś zakochałam się w dziewczynie i jakoś żyję z tym faktem. A pewna, wredna osoba, której najchętniej bym wgniotła cokolwiek w twarz, zaczęła się ze mnie śmiać. Teraz mi się wszystko.. Boże x.x Rozpisuję się nie na swój temat. Ogólnie, długi ten komentarz wyszedł, nie miałam takiego zamiaru @.@
    No nic. Życzę weny i tego, by rodzice przestali być homofobami. Strzałka~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah, miałam rację! Ale się cieszę xD
    Shizu-chan litujący się nad Izayą? Shizu-chan litujący się nad Izayą, co jest oznaką jego człowieczeństwa? Pretty ^^ (wybacz za angielskie słowo, ale ostatnio nie może mi ono wyjść z głowy).
    Cóż, Shinra i tajemnica lekarska to raczej 2 różne rzeczy, które nie powinny występować w jednym zdaniu. Choć właśnie to jest w nim fajne xD
    Cholernie się cieszę, że użyjesz mojego... zdania(?) w jednostrzałowcu. Aż się doczekać nie mogę.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie jest niesamowicie wciągające,ale też chciałam napisać o tym,że Izaya ma klaustrofobię! xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam!!!
    U mnie też miał być motyw z klaustrofobią bohatera, ale sobie darowałam kiedy przeczytałam twoje arcydzieło. Nie wyszłoby mi to tak świetnie
    Izaya ma klaustrofobię... (piszczy)
    Jak ja kocham ja postacie cierpią... (idzie umawiać się do psychologa)

    OdpowiedzUsuń