sobota, 2 marca 2013

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada? rozdział 4


No, dobra. Jest sobota i jest kolejna część. Przepraszam, że tak kiepsko wyszło, ale przeżywam aktualnie kryzys wewnętrzny. Jak prawie codziennie, przez ostatnie pięć lat…

Dziękuję wszystkim za komentarze.

Ach… I najważniejsze. Notki przez marzec i kwiecień prawdopodobnie będą rzadziej niż dotychczas. Nie ma to jak szkoła… Wiem, kiepskie wytłumaczenie. Postaram się, by były co najmniej co sobotę, lecz nie obiecuję.

Jezu… Rodzice (oczywiście nie wiedzą: że jestem yaoistką, że piszę opowiadania, że mam bloga – gdyby się dowiedzieli przynajmniej o jednej z tych rzeczy, to miałabym przesrane – delikatnie mówiąc. No niestety zapalczywe homofoby) wchodzą mi do pokoju z częstotliwością, co siedem minut i zerkają przez ramię. – Co piszesz? Kurwicy można po prostu dostać! Przed chwilą uratowałam swoją wersję roboczą opowiadania, które mam w zeszycie, wyrywając go z dłoni matki i słysząc, że jestem gówniarą, nie mam prawa zachowywać się tak bezczelnie i powinnam iść się leczyć. Na szczęście nie zdążyła nawet go otworzyć. Dzięki bogu… *spokojne odetchnięcie*

Ludzie ratujcie mnie!!!

 

 

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada?

Rozdział 4

 

- Słucham?

- Izaya jak się czujesz? – Spytał Shinra z wyczuwalną troska w głosie. Widać było, że jest poważnie zaniepokojony.

- A jak niby mam się czuć? – W odpowiedzi było słychać wyraźnie, że sprawy mają się nie najlepiej.

- Ile wytrzymasz?

- Nie wiem, ale pośpieszcie się.

- Izaya… Powiedzieć mu?

Informator rozłączył się natychmiast. Jeszcze by tego brakowało, by Shizu-chan się o wszystkim dowiedział! Miał nadzieję, że blondyn nie słyszał co mówił doktorek. Podniósł wzrok. Ooo… o wilku mowa!

- Dlaczego się tak się we mnie wpatrujesz Shizu-chan?

- Bo nadal masz mój telefon. Oddawaj go. – Złotooki wyciągnął dłoń po urządzenie.

- Hm… Zapomniałem coś powiedzieć Shinrarze. Nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli wyślę mu esemesa z twojego telefonu? – Było to raczej stwierdzenie niż pytanie. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz zaczął stukać w klawisze. Przeglądnął szybko książkę telefoniczną, spis ostatnich połączeń i także skrzynkę odbiorczą. Nie było tego dużo, oczywiście w porównaniu do zawartości każdej z komórek informatora. A teraz folder „wysłane”.  A to niespodzianka!  Tutaj zaczynało się robić ciekawie… Izaya przeglądał z typowym dla niego zaciekawieniem kolejne wiadomości. Wszystkie do Kasuki. Po trzy dziennie…

Shizuo na to co powiedział, a potem zaczął robić brunet, szczęka lekko opadła. Siedział tak oniemiały z uchylonymi ustami, dopóki  nie otrząsnął z pierwszego szoku. Co za bezczelny skurwiel! Próbuję być spokojny, a on co?! Nie dość,  że przez cały czas żeruje na mojej wytrzymałości, to jeszcze korzysta z mojego telefonu na mój koszt!

- Izaya… czy ty nie masz swojej komór… - Nie zdążył dokończyć, bo z kieszeni bruneta zaczęła wydobywać się wesoła melodyjka. Popatrzyli na siebie nawzajem. Blondyn, gdyby mógł zabijać wzrokiem, to teraz rzeczywiście byłby zamknięty z trupem Izayi. Ale niestety,  takowej zdolności nie posiadał i musiał znosić teraz ten wkurwiający uśmieszek.

- Już zrobiłem to co miałem zrobić~- Brunet odrzucił telefon prawowitemu właścicielowi. Zaczął wyciągać swoje urządzenia z kieszeni w poszukiwaniu tego, który dzwonił ostatnio. Ustawił je wszystkie w dość długim rządku przed sobą. Shizuo natomiast patrzył się na niego z osłupiałą miną.

Wszystkie komórki leżały teraz spokojnie na podłodze. Po chwili jedna z nich zaczęła wibrować, wydawać tą przesłodzoną melodię i świecić. Na wyświetlaczu widniał napis „Połączenie przychodzące: Namie Yagari”.

- Namie-san~! – Informator krzyknął tym swoim dźwięcznym głosem przyciskając równocześnie zieloną słuchawkę. – Na biurku mam plany budynków… no wiesz których. – Na te słowa wszystkie mięśnie blondyna napięły się, a na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka. Informator nie zauważając tego, ciągnął swoją wypowiedz dalej. - Weź je i przyjedz pod to blokowisko. Gdzieś tam powinien plątać się Kashitani z Celty. Dasz im je. Pa~!

Rozłączył się. Jego sekretarka nie zdążyła nawet wypowiedzieć jednego słówka, ale to przecież tylko taki mały szczegół. Przecież on zatrudnił ją do roboty i musiała być na każde jego skinienie lub zachciankę. Jak się tyle płaci, to potem się wymaga! Odłożył telefon z powrotem do rządka. Teraz dopiero zauważył, że blondyna otacza dość dziwna aura… czyżby… chęć mordu?

- Co ty powiedziałeś…? Planowałeś to od samego początku śmieciu! – Krzyknął złotooki. Niecałą sekundę później stał przed informatorem i dyszał ciężko. Płynąca we krwi duża ilość adrenaliny dawała o sobie potężnie znać.

- Shizu-chan! Uważaj! Zdeptałeś mi wszystkie komór… - Czerwonooki nie zdążył dokończyć , musiał uskoczyć przed mknącą w jego kierunku zaciśniętą pięścią. – Ale... Shizu-chan! To naprawdę nie miało być tak, jak myślisz! – Chciałem cię wyprowadzić na ten placyk, a snajperzy mieli postrzelić cię nabojem usypiającym. A potem trzymałbym cię w jakimś bunkrze jako zabawkę! Nie mieliśmy być tu zamknięci! To ty rozpieprzyłeś wszystko! I mój doskonały plan i ten zasrany budynek! Wszystko to brzmiało po prostu głupio, ale niestety było najprawdziwszą prawdą. I jak ma mu to teraz powiedzieć? Przecież nie zrozumie. Uskakiwały więc tylko, przed wymierzanymi coraz szybciej ciosami i kopniakami. W tych warunkach graniczyło to z niemożliwym, by informator wyszedł z tego cały. Pomieszczenie z każdą chwilą wydawało mu się mniejsze, jakby sufit i ściany zbliżały się do siebie. Zaczęła ogarniać go panika. Shizuo wymierzał kolejne uderzenia, niestety, ku jego smutku brunet umykał przed wszystkimi. Aż do chwili.

Izaya wisiał kilka centymetrów nad podłogą przyciskany do ściany. Palce blondyna mocno zaciskały się na jego szyi. Były barman nie spodziewał się, że go w końcu złapie. Wszystkie ataki były wyprowadzane tylko po to, by dać upust gromadzącej się w ciele agresji. Nie był jeszcze w takiej sytuacji. Więc co teraz zrobi?

- Dlaczego dałeś się złapać? To jest twoja kolejna gra? – Warknął prosto w twarz bruneta.

Informator wisiał i łapczywie łapał powietrze ustami. Jego mięśnie nie były tak okazałe jak złotookiego, jednak wszystkie były w tym momencie maksymalnie naprężone, a bicie serca przyspieszone. Duże czerwone oczy starały się złapać ostrość widzenia. Mniejsza dłoń chwyciła większą odpowiedniczkę ściskającą gardło, dociskając ją jeszcze mocniej.

- Shizuo… zabij mnie.

11 komentarzy:

  1. Pogoda działa ostatnio bardzo niekorzystnie na wenę. Niestety mnie też to dopadło.
    Rozdział fajnie zbudowany, jak zwykle ;P Mogłoby się coś w końcu zacząć dziać. Ale nie narzekam.
    Fajnie piszesz zakończenia swoich rozdzialików :)
    PS. Wybacz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeeeeeji, jakie wrażenia? O boziu czyżby Izaya miał klaustrofobie? Xd heheszki, on chce żeby Shizuo go zabił! No nieee ;_____; no nic czekamy na rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam podobnie, jak koleżanka wyżej - ,,czy Izaya ma klaustrofobie?''. Albo jakąś inną, równie ciekawą przypadłość, przez którą pragnie zostać zabity przez Shizuo? Chyba, że to jego kolejna gra... Cóż, też możliwe xD
    Bardzo mi się podoba, że uwzględniłaś fakt, iż Izaya ma dość sporą kolekcję komórek, niewielu o tym wspomina, a dość fajna to informacja jest.
    Co do rodziców... Rozumiem twój ból. Moja matka zareagowała tak samo, gdy zauważyła, że interesuję się samobójstwami i schizofrenią. Chciała mnie do psychiatry dać o_O
    Nawet, jeśli rozdziały będą się pojawiac tylko w soboty, to i tak niezmiernie mnie to cieszy. Ważne, żebyś miała wenę i chęci do tego ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Też myślałam o klaustrofobii... tym bardziej, że Shinra pytał się Izayi ile jeszcze wytrzyma... ale sama nie wiem >.<
    Współczuję rodziców-homofobów x.x Moja mama nawet kiedyś pochwaliła jeden z moich fanficków O_o (czy ta kobieta nie powinna być zła, wiedząc, że piszę o gejach?).
    Tak czy siak, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja pierwsza wpadlam na to ze on ma klaustrofobie xD heheszki
    D: współczuje rozdzicow. Moi tez nie wiedza, ale chyba by nie mieli jakiś wątów do mnie :|
    Fajny rozdział. Kolekcja komórek xD cos jak mój tato heheh
    W soboty? Bardzo spoko. Ja jakoś regularnie nie dodaje. Ważne żebyś miała chceci i żeby to nie kolidowalo ze szkoła C:
    Końcówka opowiadania. ZACHWYCAM SIĘ*^* kocham takie teksty z ust Izayi. Zawsze wydają mi sie taki prawdziwe i pełne desperacji :Q________ a Shizuo zawsze wtedy opuszcza garde i sie o niego zmartwia <3
    Czekam na rozwój wydarzeń ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Sophia chan czemu karzesz tak długo czekać ? buuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... Mam ograniczony dostęp do komputera, niestety. A do tego wpadł mi jeszcze całkowity zakaz korzystania z niego do piątku :'( Tak więc wcześniej na pewno nic nowego nie będzie, bo na komórce jednak gorzej się pisze, niż na standardowej klawiaturze kompa. No! Ale przecież jakoś przeżyjesz do soboty ;)

      Usuń
  7. Znam ten ból i doskonale to rozumiem.Moi rodzice też nie mają bladego pojęcia o tym,że ich córka powolutku,małymi kroczkami staje się yaoistką...Co do opowiadania,bardzo mi się podoba i jest po prostu sugoi!Pozdrawiam i życzę dużo weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnie słowa... spadłam z krzesła...
    I poplułam się herbatą.
    Bożę święty!!! w mojej chorej wyobraźni wygląda to rewelacyjnie.
    Izaya prosi Shizuo o to by go zabił... Cud, mód i powidła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Tego mi trza było...

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG o.o te ostatnie słowa...*jebła i nie może wstać* niesamowite. *uświadamia sobie, że nie ma chusteczek, ale i tak ryczy* to było takie romantyczne ;__;

    OdpowiedzUsuń