No, dobra. Jest sobota i jest kolejna
część. Przepraszam, że tak kiepsko wyszło, ale przeżywam aktualnie kryzys
wewnętrzny. Jak prawie codziennie, przez ostatnie pięć lat…
Dziękuję wszystkim za komentarze.
Ach… I najważniejsze. Notki przez
marzec i kwiecień prawdopodobnie będą rzadziej niż dotychczas. Nie ma to jak
szkoła… Wiem, kiepskie wytłumaczenie. Postaram się, by były co najmniej co sobotę,
lecz nie obiecuję.
Jezu… Rodzice (oczywiście nie wiedzą:
że jestem yaoistką, że piszę opowiadania, że mam bloga – gdyby się dowiedzieli
przynajmniej o jednej z tych rzeczy, to miałabym przesrane – delikatnie mówiąc.
No niestety zapalczywe homofoby) wchodzą mi do pokoju z częstotliwością, co
siedem minut i zerkają przez ramię. – Co piszesz?
Kurwicy można po prostu dostać! Przed chwilą uratowałam swoją wersję roboczą
opowiadania, które mam w zeszycie, wyrywając go z dłoni matki i słysząc, że
jestem gówniarą, nie mam prawa zachowywać się tak bezczelnie i powinnam iść się
leczyć. Na szczęście nie zdążyła nawet go otworzyć. Dzięki bogu… *spokojne odetchnięcie*
Ludzie ratujcie mnie!!!
Kto pod kim dołki kopie, sam w nie
wpada?
Rozdział 4
- Słucham?
- Izaya jak
się czujesz? – Spytał Shinra z wyczuwalną troska w głosie. Widać było, że jest
poważnie zaniepokojony.
- A jak niby
mam się czuć? – W odpowiedzi było słychać wyraźnie, że sprawy mają się nie
najlepiej.
- Ile
wytrzymasz?
- Nie wiem,
ale pośpieszcie się.
- Izaya… Powiedzieć
mu?
Informator
rozłączył się natychmiast. Jeszcze by
tego brakowało, by Shizu-chan się o wszystkim dowiedział! Miał nadzieję, że
blondyn nie słyszał co mówił doktorek. Podniósł wzrok. Ooo… o wilku mowa!
- Dlaczego
się tak się we mnie wpatrujesz Shizu-chan?
- Bo nadal
masz mój telefon. Oddawaj go. – Złotooki wyciągnął dłoń po urządzenie.
- Hm…
Zapomniałem coś powiedzieć Shinrarze. Nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli
wyślę mu esemesa z twojego telefonu? – Było to raczej stwierdzenie niż pytanie.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz zaczął stukać w klawisze. Przeglądnął szybko
książkę telefoniczną, spis ostatnich połączeń i także skrzynkę odbiorczą. Nie
było tego dużo, oczywiście w porównaniu do zawartości każdej z komórek
informatora. A teraz folder „wysłane”. A to niespodzianka! Tutaj
zaczynało się robić ciekawie… Izaya przeglądał z typowym dla niego
zaciekawieniem kolejne wiadomości. Wszystkie do Kasuki. Po trzy dziennie…
Shizuo na to
co powiedział, a potem zaczął robić brunet, szczęka lekko opadła. Siedział tak
oniemiały z uchylonymi ustami, dopóki nie
otrząsnął z pierwszego szoku. Co za
bezczelny skurwiel! Próbuję być spokojny, a on co?! Nie dość, że przez cały czas żeruje na mojej wytrzymałości, to jeszcze
korzysta z mojego telefonu na mój koszt!
- Izaya… czy
ty nie masz swojej komór… - Nie zdążył dokończyć, bo z kieszeni bruneta zaczęła
wydobywać się wesoła melodyjka. Popatrzyli na siebie nawzajem. Blondyn, gdyby
mógł zabijać wzrokiem, to teraz rzeczywiście byłby zamknięty z trupem Izayi.
Ale niestety, takowej zdolności nie
posiadał i musiał znosić teraz ten wkurwiający uśmieszek.
- Już zrobiłem
to co miałem zrobić~- Brunet odrzucił telefon prawowitemu właścicielowi. Zaczął
wyciągać swoje urządzenia z kieszeni w poszukiwaniu tego, który dzwonił
ostatnio. Ustawił je wszystkie w dość długim rządku przed sobą. Shizuo
natomiast patrzył się na niego z osłupiałą miną.
Wszystkie
komórki leżały teraz spokojnie na podłodze. Po chwili jedna z nich zaczęła
wibrować, wydawać tą przesłodzoną melodię i świecić. Na wyświetlaczu widniał
napis „Połączenie przychodzące: Namie Yagari”.
-
Namie-san~! – Informator krzyknął tym swoim dźwięcznym głosem przyciskając
równocześnie zieloną słuchawkę. – Na biurku mam plany budynków… no wiesz
których. – Na te słowa wszystkie mięśnie blondyna napięły się, a na czole
zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka. Informator nie zauważając tego, ciągnął
swoją wypowiedz dalej. - Weź je i przyjedz pod to blokowisko. Gdzieś tam
powinien plątać się Kashitani z Celty. Dasz im je. Pa~!
Rozłączył
się. Jego sekretarka nie zdążyła nawet wypowiedzieć jednego słówka, ale to
przecież tylko taki mały szczegół. Przecież on zatrudnił ją do roboty i musiała
być na każde jego skinienie lub zachciankę. Jak się tyle płaci, to potem się
wymaga! Odłożył telefon z powrotem do rządka. Teraz dopiero zauważył, że
blondyna otacza dość dziwna aura… czyżby… chęć mordu?
- Co ty
powiedziałeś…? Planowałeś to od samego początku śmieciu! – Krzyknął złotooki.
Niecałą sekundę później stał przed informatorem i dyszał ciężko. Płynąca we
krwi duża ilość adrenaliny dawała o sobie potężnie znać.
-
Shizu-chan! Uważaj! Zdeptałeś mi wszystkie komór… - Czerwonooki nie zdążył
dokończyć , musiał uskoczyć przed mknącą w jego kierunku zaciśniętą pięścią. –
Ale... Shizu-chan! To naprawdę nie miało być tak, jak myślisz! – Chciałem cię wyprowadzić na ten placyk, a
snajperzy mieli postrzelić cię nabojem usypiającym. A potem trzymałbym cię w
jakimś bunkrze jako zabawkę! Nie mieliśmy być tu zamknięci! To ty rozpieprzyłeś
wszystko! I mój doskonały plan i ten zasrany budynek! Wszystko to brzmiało
po prostu głupio, ale niestety było najprawdziwszą prawdą. I jak ma mu to teraz
powiedzieć? Przecież nie zrozumie. Uskakiwały więc tylko, przed wymierzanymi
coraz szybciej ciosami i kopniakami. W tych warunkach graniczyło to z
niemożliwym, by informator wyszedł z tego cały. Pomieszczenie z każdą chwilą
wydawało mu się mniejsze, jakby sufit i ściany zbliżały się do siebie. Zaczęła
ogarniać go panika. Shizuo wymierzał kolejne uderzenia, niestety, ku jego
smutku brunet umykał przed wszystkimi. Aż do chwili.
Izaya wisiał
kilka centymetrów nad podłogą przyciskany do ściany. Palce blondyna mocno
zaciskały się na jego szyi. Były barman nie spodziewał się, że go w końcu
złapie. Wszystkie ataki były wyprowadzane tylko po to, by dać upust gromadzącej
się w ciele agresji. Nie był jeszcze w takiej sytuacji. Więc co teraz zrobi?
- Dlaczego
dałeś się złapać? To jest twoja kolejna gra? – Warknął prosto w twarz bruneta.
Informator
wisiał i łapczywie łapał powietrze ustami. Jego mięśnie nie były tak okazałe
jak złotookiego, jednak wszystkie były w tym momencie maksymalnie naprężone, a
bicie serca przyspieszone. Duże czerwone oczy starały się złapać ostrość
widzenia. Mniejsza dłoń chwyciła większą odpowiedniczkę ściskającą gardło,
dociskając ją jeszcze mocniej.
- Shizuo… zabij
mnie.
Pogoda działa ostatnio bardzo niekorzystnie na wenę. Niestety mnie też to dopadło.
OdpowiedzUsuńRozdział fajnie zbudowany, jak zwykle ;P Mogłoby się coś w końcu zacząć dziać. Ale nie narzekam.
Fajnie piszesz zakończenia swoich rozdzialików :)
PS. Wybacz :)
O jeeeeeji, jakie wrażenia? O boziu czyżby Izaya miał klaustrofobie? Xd heheszki, on chce żeby Shizuo go zabił! No nieee ;_____; no nic czekamy na rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślałam podobnie, jak koleżanka wyżej - ,,czy Izaya ma klaustrofobie?''. Albo jakąś inną, równie ciekawą przypadłość, przez którą pragnie zostać zabity przez Shizuo? Chyba, że to jego kolejna gra... Cóż, też możliwe xD
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, że uwzględniłaś fakt, iż Izaya ma dość sporą kolekcję komórek, niewielu o tym wspomina, a dość fajna to informacja jest.
Co do rodziców... Rozumiem twój ból. Moja matka zareagowała tak samo, gdy zauważyła, że interesuję się samobójstwami i schizofrenią. Chciała mnie do psychiatry dać o_O
Nawet, jeśli rozdziały będą się pojawiac tylko w soboty, to i tak niezmiernie mnie to cieszy. Ważne, żebyś miała wenę i chęci do tego ^^
Też myślałam o klaustrofobii... tym bardziej, że Shinra pytał się Izayi ile jeszcze wytrzyma... ale sama nie wiem >.<
OdpowiedzUsuńWspółczuję rodziców-homofobów x.x Moja mama nawet kiedyś pochwaliła jeden z moich fanficków O_o (czy ta kobieta nie powinna być zła, wiedząc, że piszę o gejach?).
Tak czy siak, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ^^
A ja pierwsza wpadlam na to ze on ma klaustrofobie xD heheszki
OdpowiedzUsuńD: współczuje rozdzicow. Moi tez nie wiedza, ale chyba by nie mieli jakiś wątów do mnie :|
Fajny rozdział. Kolekcja komórek xD cos jak mój tato heheh
W soboty? Bardzo spoko. Ja jakoś regularnie nie dodaje. Ważne żebyś miała chceci i żeby to nie kolidowalo ze szkoła C:
Końcówka opowiadania. ZACHWYCAM SIĘ*^* kocham takie teksty z ust Izayi. Zawsze wydają mi sie taki prawdziwe i pełne desperacji :Q________ a Shizuo zawsze wtedy opuszcza garde i sie o niego zmartwia <3
Czekam na rozwój wydarzeń ^^
Oj Sophia chan czemu karzesz tak długo czekać ? buuu
OdpowiedzUsuńOj... Mam ograniczony dostęp do komputera, niestety. A do tego wpadł mi jeszcze całkowity zakaz korzystania z niego do piątku :'( Tak więc wcześniej na pewno nic nowego nie będzie, bo na komórce jednak gorzej się pisze, niż na standardowej klawiaturze kompa. No! Ale przecież jakoś przeżyjesz do soboty ;)
Usuńumre;(... XD
UsuńZnam ten ból i doskonale to rozumiem.Moi rodzice też nie mają bladego pojęcia o tym,że ich córka powolutku,małymi kroczkami staje się yaoistką...Co do opowiadania,bardzo mi się podoba i jest po prostu sugoi!Pozdrawiam i życzę dużo weny! ^^
OdpowiedzUsuńOstatnie słowa... spadłam z krzesła...
OdpowiedzUsuńI poplułam się herbatą.
Bożę święty!!! w mojej chorej wyobraźni wygląda to rewelacyjnie.
Izaya prosi Shizuo o to by go zabił... Cud, mód i powidła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tego mi trza było...
OMG o.o te ostatnie słowa...*jebła i nie może wstać* niesamowite. *uświadamia sobie, że nie ma chusteczek, ale i tak ryczy* to było takie romantyczne ;__;
OdpowiedzUsuń