Witajcie~!
Dzisiaj tak bardzo, bardzo króciutko,
bo za chwilę jadę na imieniny do dziadka i nie mam za bardzo czasu się
rozpisać. Wszyscy się spieszą, jest ogólne zamieszanie chaos… Dobra już koniec
tych wymówek.
Dziękuję wszystkim osobą, które
komentują. Tak się cieszę, że w ogóle ktoś czyta to co piszę…
Dobra nie zanudzam dłużej.
Zapraszam do czytania~!
Kto pod kim dołki kopie, sam w nie
wpada?
Rozdział 7
‘Mały pokoik, a w nim dwie postaci
pogrążone w nieprzeniknionej ciemności. Młodszy chłopak śpiący na drugim,
starszym. Policzki malucha mokre od spływających po nich łez. Palce ściskające,
jak najmocniej materiał podkoszulka brata. Dreszcze raz po raz przechodzące
przez jego, na pozór spokojne, ciałko.
- Nie bój się Kasuka. Zawsze będę
przy tobie. A wtedy nic ci się nie stanie… - Mówiłem cicho głaszcząc go
spokojnie po głowie.’
Ach… Znów ten sam… Ale czemu akurat
teraz? Umysł Shizuo
wyłaniał się z sennych odmętów i wspomnień. Przetarł zaspale dłonią twarz,
zdrapując z niej resztki zaschłej krwi. Podświadomie czuł, że coś było nie tak. Otworzył w końcu oczy. Ciemna
klitka, jedna para drzwi, śpiący Kasuka, opierający głowę na jego udach... Nie!
Stop, wróć! Chwycił lekko głowę intruza za włosy, przesuwając tak by zobaczyć
twarz. T-to przecież Izaya! Wczepiał
mocno. swoje szczupłe palce w barmańską koszulę, albo raczej w to co z niej
pozostało. Śpiący na jego udach! I co
teraz? Zrobić z tym coś czy nie zrobić - oto jest pytanie.
Shizuo, na tyle, na ile pozwalała mu otaczająca ciemność, zaczął
dokładnie przestudiowywać twarz tej mendy. Czarne jak skrzydła kruka włosy,
przykrywające trochę czoło. Krwistoczerwone ślepka, dające mu ten szalony
wygląd, teraz zasłonięte powiekami. Idealny nos. Delikatne usta... Kurwa, o czym ja zaczynam myśleć?! O tej
mendzie! Że... No... Że nie jest taki paskudny... oczywiście tylko z wyglądu,
bo charakter to już zupełnie inna sprawa!
Brunet nagle zaczął się niespokojnie wiercić przez sen, na zmianę to
rozluźniając to zaciskając dłonie ma ubraniach byłego barmana... Czyżby śnił mu się koszmar? Izaya
niespodziewanie puścił materiał i zaczął w panice wymachiwać rękami, jakby
próbował coś od siebie odpędzić. Oddech śpiącego przyspieszył, a z oczu
popłynęły nowe łzy.
Pierwsze o czym pomyślał Shizuo, gdy informator już go puścił to, to
żeby zrzucić go ze swoich ud. Ale potem... No cóż. Przypomniał mu się jego
własny sen. A Izaya teraz tak bardzo był podobny do Kasuki.... No, kurde! I teraz jeszcze płacze... Jak ON
wtedy... Ręka blondyna nadal wplątana w czarne włosy, zaczęła je mimowolnie
przeczesywać i gładzić w uspokajającym geście. W umyśle Shizuo tłumaczył się
sam przed sobą, że to tylko sytuacja kryzysowa, że trzeba się tak zachować, bo
inaczej nie można. Potem, gdy będzie już po wszystkim wrócą do wcześniejszych
relacji.
***
Izaya po prawie dwóch godzinach zaczął wiercić się ponownie, ale tym
razem jednak się obudził. Duża dłoń przez cały ten czas głaskała go po głowie i
oczywiście w dalszym ciągu robiła to, chyba już machinalnie. Otworzył czerwone
ślepka i dopiero teraz uświadomił sobie na czym, a raczej na kim śpi. Odsunął
się instynktownie, czując jak dłoń znów powraca na czoło. Usiadł obok blondyna,
który jeszcze przez ułamek sekundy wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w
przeciwległą ścianę.
- I jak? Wygodnie się spało mendo? - spytał blondyn patrząc się w
szkarłatne ślepa.
Izaya wpatrywał się zszokowany w Shizuo. Czy on próbuje być... miły? Dla mnie? Pierwszy raz od bardzo
długiego czasu, nie do końca wiedział co powinien teraz powiedzieć.
- Tak. - Szepnął cicho, uśmiechając się, ale nie tak jak miał w zwyczaju
do tej pory. Teraz był to po prostu szczery uśmieszek, bez żadnych podtekstów. Może też spróbuję być miły? Ten jeden raz?
- Dzięki że mnie nie udusiłeś... - Ojć...
Sądząc po wykrzywionym wyrazie twarzy Shizuo jednak chyba coś mi nie wyszło.
- Wiesz... W pierwszej chwili, gdy zobaczyłem cię jak na mnie leżysz,
ledwo co się powstrzymałem. - Powiedział blondyn, chichocząc cichutko. Tak!
Shizuo śmiał się przy te mendzie!
Zapadła cisza. Obydwoje wpatrywali się w siebie wzajemnie. Byli w szoku.
Właśnie przed chwilą prowadzili NORMALNĄ
rozmowę. Taką, która nie skończyła się latającymi przedmiotami. Taką, bez
złośliwości. Taką... Jak prowadzi człowiek z człowiekiem...
Po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk telefonu. Blondyn odwracając spojrzenie
od czerwonych oczu, sięgnął do kieszeni po komórkę. Odebrał, a z urządzenia
wydobył się krzyk Shinry.
- Przygotujcie się! Zaraz do was przyjdą i wyciągną stamtąd! Tylko mam
nadzieję, że do tego czasu się nie pozabijacie? Wytrzymacie? - Podekscytowany
głos lekarza rozbrzmiewał po całym pomieszczeniu.
- Tak, wytrzymamy. - Odpowiedział blondyn, by zaraz potem się rozłączyć
i westchnąć cierpiętniczo. - Izaya, gdy tylko opuścimy to pomieszczenie... mam
nadzieję że to co się tutaj działo nie wyjdzie na światło dzienne. Nie chcę, by
ludzie myśleli, że w takiej sytuacji jak ta zostawiłem cię przy życiu...
Rozumiesz o co mi chodzi...
- Tak Shizu-chan, rozumiem. Ja
mam dalej być bezwzględną mendą, a ty potworem Ikebukuro. - Powiedział sucho z wrednym
uśmieszkiem malującym się na powrót na twarzy, ale czy w jego oczach nie był
dostrzegalny błysk smutku?
Widzę, że zmieniasz koleżkom relacje ;P Fajnie ci tu wyszła psychologia Shizuo.
OdpowiedzUsuńA co do długości, to jest całkiem przystępna. Szybko się czyta, wszystko jest ładnie przedstawione i fajne zakończenie. Oby tak dalej :)
PS. Pamiętasz?
Super ~! Długość jest ok ;3 szybko i przyjemnie się czyta :) Dzisiaj się wezmę i przeczytam poprzednie rozdziały ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny =^.^=
Kiedy zobaczyłam pewien błąd zaczęłam się śmiać "NORALNĄ" hahahahha xD ja rozumiem, że mógł ci się omsknąć palec, ale mój zboczony móżdżek niemal automatycznie odjął literkę "N" i wyszło, to co wyszło :D
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału... Bardzo mi się podobało^^ szczególnie te rozmyślania Shizuo 'Nie zabiję go, bo przypomina mi Kasuke' - i inne takie. To było po prostu genialne. Zastanawiam się tylko co się będzie działo po tym jak już stamtąd wyjdą, ale o to się nie martwię~! Na pewno coś wymyślisz^^
No to teraz muszę czekać do następnej soboty ;-; Ciekawe co zamieścisz... "Dołki"? Czy "Jak pies z kotem"? Hehe, to nawet ciekawe, że nie wiem ^^ taka mini-niespodzianka
O Jezu... Dzięki za zwrócenie uwagi... Hahaha... Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać nad swoją głupotą xD Taki durny błąd, na szczęście już go poprawiłam. Uff... A co do następnej notki... Sama nie wiem jeszcze co napiszę. Może jedno i drugie? Tylko nie wiem jak będzie dalej z moją "weną", bo jak na razie to mi się okropnie buntuje. Ach... No cóż, taki wiek niestety :/
OdpowiedzUsuńoj, tam... a ten błąd był taki fajny xD haha
UsuńA mnie tam się długość podoba, bo przynajmniej nie ma żadnego zbędnego przedłużania ani nic. I fajnie zakończony ten wątek o ich ,,przygodach'' w uwięzieniu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz zmianę ich relacji. Uzasadnione i dobrze opisane. Nie ma żadnego: ,,nagle cię pokocham, bo w sumie tak''.
A już zupełnie podobają mi się przemyślenia Shizuo. W każdym rozdziale wychodzą ci niesamowicie. Tak mi dobrze pasują do tej postaci.
Końcówka jest dobra i nie przesadzona. Zastanawiam się tylko, jak potoczą się ich losy, gdy już wyjdą na ,,zewnątrz''.
Z niecierpliwością oczekują zarówno 8, jak i 2 ,,jak pies z kotem'' ^^
Pozdrawiam
Yay mowy rozdział
OdpowiedzUsuńGeneralnie nie jest źle ale zakończyłaś w bardzo nie odpowiednim momęcie XD
Moge ci wybaczyć długość jeśli następny będzie dłuższy XD
Witam,
OdpowiedzUsuńdopiero co tutaj zawitałam, obecnie jeszcze one-shoty mi zostały do przeczytania, ale to nadrobię w najbliższym czasie... za to opowiadanie w całości przeczytałam, wspaniale piszesz, nie potrafiłam się oderwać od czytania, czyta się całość z zapartym tchem.. udało im się przeprowadzić dość normalna rozmowę i było dość miło, ale na końcu mi się zrobiło tak jakoś smutno... A co do opowiadania „Jak pies z kotem” pomysł rewelacyjny, oj to się będzie tutaj działo, ale kiedy Izaya złapał ten ogon, to zrodziła się u mnie taka myśl, żeby wbił w niego swoje pazurki ;] Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i masz we mnie nową stała czytelniczkę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
A dla mnie troszkę za krótko:( ale pewnie tak miało być, więc się nie czepiam;) pomysł z wplątaniem w to młodszego braciszka był świetny, cudownie to wszystko połączył, taki bezbronny Izaya chwyta za serce:D
OdpowiedzUsuńZłapię za słówko i powiem jeszcze, że bardzo liczę na to aby udało Ci się napisać obie kontynuacje:9 no i oczywiście mocno kibicuję Tobie i twojej wenie;D
T^T rany to jest takie smutne. Szczerze to nawet mi nie przeszkadza, ze to jest krótkie C: jest takie fajne, taki klimat delikatności tu byl awww pięknie
OdpowiedzUsuńNie Izaya, wcale nie musisz byc na powrót mendą D:
Super, wiesz co jest najlepsze? Ewenementem tego opowiadania jest to, ze zamknęłas akcje w jednym powieszczeniu. To 7 rozdział a oni dalej tam siedzą, a akcja sie nie nudzi. Nie czytałam jeszcze czegoś takiego.
nie będę pisać długiego komentarza, bo nie umiem, ale powiem ci tylko że to opowiadanie jest po prostu świetne <3
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie.Te uczucia,ta pasja w tym,co robisz...wczuwasz się w każdego bohatera!I o to właśnie chodzi!Dobrze wiesz,jak wzbudzić w czytelniku emocje.Masz talent,nie zmarnuj go.Pozdrawiam i dużo weny życzę! ^^
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie.Te uczucia,ta pasja w tym,co robisz...wczuwasz się w każdego bohatera!I o to właśnie chodzi!Dobrze wiesz,jak wzbudzić w czytelniku emocje.Masz talent,nie zmarnuj go.Pozdrawiam i dużo weny życzę! ^^
OdpowiedzUsuńUuuu *o* zaczyna się rozkręcać~! Szkoda, ze murze pisać lekcje, to bym sobie po prostu poczytała, a tak to -.- ehh...życie i szkoła to dwie podłe rzeczy w jednym :/
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Orzegam, nie umiem pisac komentarzy :3
Pozdrawiam~!