Witajcie~!
Tak… To niestety znowu ja przychodzę
z nowym rozdziałem. Nie dość, że długo niczego nowego nie pisałam, to jeszcze
teraz część 11 wyszła mi krótka i taka… jak masło maślane… Aż mi wstyd...
Przepraszam!
Ostatnio, jakoś nie mam głowy do pisania. Pomysłów jest mnóstwo, ale jak
przyjdzie co do czego i siadam przed klawiaturą, to mam pustkę… Na pewno nie
jest to jeden z najlepszych rozdziałów, ale chcę go mieć za sobą. Na chwilę
odecną i tak nic lepszego nie wymyślę. Obiecuję, że w następnym zacznie się coś
dziać, i będzie dłuższy ,i lepszy, i doskonalszy, i…
… i nie wiem kiedy się pojawi.
Aktualnie to wyjeżdżam do babci, przez co nie będę miała dostępu do komputera. Wracam
prawdopodobnie dopiero w niedzielę wieczorem :’(
Zapraszam do czytania~!
Kto pod kim dołki kopie, sam w nie
wpada?
Rozdział 11
Izaya siedział w swoim obrotowym fotelu i wpatrywał się w powoli
wschodzące słońce, leniwie oświetlające ulice miasta. Które, jak zwykle żyło
całą dobę, oferując najróżniejsze rodzaje rozrywki. Niektórzy ludzie dopiero wracali
do domów z całonocnych zabaw na mieście, inni natomiast łapali w pośpiechu
taksówki, najwyraźniej już spóźnieni do pracy. Kochał obserwować tą chaotyczną
krzątaninę. To jak te słabe jednostki próbowały poradzić sobie ze swoimi
problemami. Jak desperacko próbowali dążyć do szczęścia, które byłoby
spełnieniem ich naiwnego istnienia. Ale dziś, wszyscy wydawali mu się tacy...
odlegli.
Informator większą część nocy spędził wpatrzony w monitor komputera,
poszukując przydatnych informacji lub po prostu manipulując swoimi
internetowymi znajomościami. Jednak... kilka myśli wciąż nie dawało mu spokoju.
Bawiąc się ludzkimi istnieniami nie czuł takiej euforii i podniecenia, jak
zazwyczaj. Wszyscy robili to, co chciał. Słuchali się go, jak idealnie
wytresowane psy.
Dlaczego...
Dlaczego mnie to nie cieszy?
Teraz siedział przed przeszkloną ścianą apartamentu i patrzył. Patrzył
na ludzi. Kłębili się po ulicach, jak mrówki. Wystarczyłoby wsadzić tylko patyk
do tego mrowiska i nim poruszać, a rozpętało by się piekło...
Odwrócił obojętny wzrok od miasta i spojrzał ze smutkiem na zegar.
Nieubłaganie, lecz powoli dochodziła już ósma.
Czas
przywitać nowy dzień, jakże fascynującego życia informatora. Może byłoby lepiej
gdyby Shizu-chan mnie jednak nie ratował?
Odetchnął ciężko, wstał i skierował się w stronę kuchni. Wszędzie wokół
walały się przypalone garnki. Plamy zaschłej owsianki oblepiały, zazwyczaj
idealnie wyczyszczony blat. Tak... Nie umiał gotować. Nigdy. Wczoraj robił tą
papkę kilka godzin, ale i tak wyszła jakaś dziwna…
Wmawiał sobie usilnie, że nie stara się dla Shizu-chana. Że robi to
wszystko, bo musi. Że gdyby były barman zdechł z głodu, Shinra by go zabił. Że
Celty nie chciałaby z nim dalej współpracować. Ale tak naprawdę… w głębi serca
czuł sumienie. Własne sumienie, którego tak usilnie chciał się wyzbyć. Ono
tylko przeszkadzało w osiągnięciu zamierzonych celi. Dawało się we znaki w
najmniej odpowiednich momentach. Tak było i teraz. Lecz ku jeszcze większej
irytacji informatora, dochodziły do tego inne emocje i uczucia, z których
sprawę zaczął zdawać sobie dopiero bardzo niedawno.
Wyciągnął z lodówki jedną z bardziej udanych porcji owsianki, którą
przygotowywał wczoraj i postawił garnuszek na palniku.
Owsianka
jest na mleku, a ono poprawia stan kości… Shizu-chan w szkole bardzo często je
pił. Ale i tak mu nie pomagało. Głupek! W starciu z jego bezwzględną siłą
przecież nic nie ma sobie równych! No, oczywiście oprócz mnie. Ale ja… On miał
być przecież… moją zabawką. Miałem go zamknąć w bunkrze i się nim bawić…
obserwować… prowokować... drażnić... Robić mu wszystko, by zwrócił mi należytą
uwagę! A dlaczego…? Jest jedyny. Jedyny w swoim rodzaju. Jedyna żyjąca na Ziemi
bestia, kierująca się tylko własnym instynktem i siłą. Niezastąpiony. Ale on od
zawsze mnie tylko nienawidził. Widziałem u niego tylko to jedno uczucie, kiedy
stałem przed nim. Ale przecież czemu ja się dziwię... Oczywiście, że miał swoje
powody. Ale to już później, gdy zacząłem powoli, lecz bardzo skutecznie
rujnować jego życie. Ale… Dlaczego nienawidził mnie już od samego początku?
Przecież jeszcze wtedy nic mu nie zrobiłem, a on od razu chciał mnie zabić… Przy
naszym pierwszym spotkaniu. Wszystko jednak potoczyło się przeciw mojemu
planowi. Gdyby nie ten jego pieprzony zwierzęcy instynkt, pewnie nie
dostrzegłby we mnie żadnego istotnego zagrożenia. Ale stało się inaczej. Teraz
moglibyśmy być dobrymi… znajomymi. Brzmi to, aż śmiesznie. Ale takie miałem
zamiary na początku. Oswoić go i wykorzystać jego siłę do własnych celów. Ale
właśnie ON, nigdy nie postępował tak, jak chciałem. Pod tym względem jest
niezwykle irytujący. Ale także wyjątkowy… Dla mnie. Tylko dla mnie. Tak
nieprzewidywalny… Zresztą pokazał to znakomicie, gdy mnie uratował. Chociaż…
przecież myślał, że jestem jego najukochańszym braciszkiem… Ale i tak poczułem
się… dziwnie. Wtedy, w tym małym pokoiku. Zszokował mnie tym, że posiada
troskę. Uspokajał mnie… Był przy mnie… Ale chyba najbardziej zaskoczyło mnie
to… że podoba mi się to ciepło, którym mnie otoczył. Chociaż było ono tak
nikłe, ale za to prawdziwe. Dawno nie czułem czegoś takiego…
Coś zaczęło śmierdzieć. Izaya spojrzał w dół i dostrzegł kolejny już
zniszczony garnek z brązowiącą papką w środku. Jeszcze chwilę temu była to w
miarę jadalna owsianka.
Wrzucił naczynie na piętrzącą się górę podobnych. Wyciągnął z kieszeni
telefon i zadzwonił do „Rosyjskiego
Sushi”, składając zamówienie, na to co zawsze. Tylko, że tym razem miała to być
podwójna porcja, co nie obeszło się bez zdziwienia Simona.
- Wiesz, mam po prostu taki kaprys. Bądź za dziesięć minut. –
Odpowiedział na nieme pytanie Rosjanina, po czym się rozłączył.
Skierował się niespiesznie do sypialni. Otworzył cicho jej drzwi i
zaglądnął do środka. Shizuo jeszcze nadal spał w takiej pozycji w jakiej go
zostawił. „Lekarstwo” Shinry jeszcze najwyraźniej działało.
- No, i co teraz Shizu-chan? – Spytał się szeptem śpiącego blondyna i
delikatnie położył się na łóżku obok niego. – Jak zwykle wszystko co robisz
działa przeciwko moim planom. Wiesz… Nawet teraz, kiedy leżysz taki bezbronny. –
Odetchnął, po czym wplótł palce w jego jasne włosy i zaczął je delikatnie przeczesywać.
Na twarzy informatora pojawił się lekki, lecz smutny uśmiech. Jednak nie był on
jedną z wielu masek, którymi dysponował na co dzień. – Widzisz… Cały czas mnie
nienawidziłeś, już od samego początku. A ja? Z każdą chwilą coraz bardziej się
tobą interesowałem. Nasze, tak przeciwstawne do siebie uczucia, cały czas się
pogłębiały. Głupie prawda? Chciałem cię trzymać na krótkiej smyczy, tak byś
zawsze był na moje żądanie. Bym mógł cię dręczyć i się tobą bawić. Ale nie
mogłem… Więc drażniłem cię na odległość. Wszystko co robiłeś było skierowane
przeciwko mnie, a jedyne chwile, które mi to wynagradzały, to właśnie te kiedy
poświęcałeś mi swoją uwagę. Widzisz pierwotniaku, co się ze mną przez ciebie
dzieje? – Zacisnął między palcami farbowane włosy. - Uratowałeś mnie wtedy, ale…
dziwnie się czuję, wiedząc że myślałeś, że jestem twoim braciszkiem. Nigdy
czegoś takiego nie doświadczyłem, ale domyślam się, że to zazdrość. Wprowadzasz
ludzi w skrajności, Shizu-chan. Jeszcze się w tobie przez przypadek zako… - Urwał
raptownie. Po chwili zaczął śmiać się histerycznie i zszedł z materaca. – Jak JA mógłbym pokochać ciebie? Hahaha…haha…ha…
To nie jest możliwe, prawda? – W mieszkaniu rozległ się dźwięk, oznajmiający
dostawę ootoro. Uśmiechnął się
sztucznie, odwrócił się w kierunku drzwi i wyszedł.
Shizuo obrócił głowę, w kierunku gdzie zniknął Izaya. Jego oczy było
otwarte. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie.
- Kleszczu…
Witam,
OdpowiedzUsuńaaa... Shizu słyszał całą mowę, ciekawe co teraz o tym wszystkim myśli... Przypalone garnki, przypalona owsianka, to było wspaniałe.. Czekam na następne rozdziały....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
hahaha tak coś sobie myślałam że Shizu-chan to wszystko słyszy :) Ciekawe co teraz zrobi Izaya. No już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)Notka jak zwykle wspaniała - co ty opowiadasz że nie wyszło, bardzo wyszło ^^
OdpowiedzUsuńScena z przypalonymi garnkami mnie rozwaliła, hahaha xD
OdpowiedzUsuńZawsze myślałem, że jednak Izaya coś tam potrafi zrobić - miła odmiana. Nie ma to, jak przypalić jedną z najprostszych potraw. Normalnie, jak moja koleżanka, co spaliła wodę xD.
Nawet jeżeli rozdział był krótki, to bardzo mi się spodobał.
Po pierwsze: fakt, że był pisany tak jakby z perspektywy Izayi, w którym bardzo dobrze oddałaś jego charakter. Te przemyślenia są takie... w jego stylu. I to ciągłe zdziwienie Izayi, że Shizuo mimo wszystko, jednak wtedy starał się go uspokoić. Nieważne, czy uważał go za swoje brata czy nie - robił coś.
Wgl. tak coś czułam, że Shizu-chan coś usłyszy. Ale to nadaje fajny bieg fabule. Co zrobi Shizuo po takim ,,wyznaniu'' ze strony Orihary? No i chyba lek od Shinry przestaje działać, skoro był w stanie odwrócić głowę xD Haha, ciekawe, jak to się skończy, gdy odzyska pełną sprawność.
Podoba mi się końcówka. To słowo: ,,kleszczu'' i niedowierzanie ze strony Shizuo. Będę z niecierpliwością oczekiwać na kolejny rozdział ^^
Pozdrawiam
O ja... asdfgfjfkdkshdlfodnx *^* To było takie zajebiaszcze!! Te garnki... zupełnie jak ja... miałam ugotować ziemniaki, ale się zapomniałam i cała woda wyparowała, no i zaczęło śmierdzieć, bo się zrobiły takie jakby frytki xD hehe *baka ja* wracając do rozdziału... Mimo, że było krótko, to i tak mam zaciesz *.* to jak Izaya zaczął przeczesywać blond kłaki Shizusia, a potem zacisnął na nich palce *Q* to takie kawaii ~! Niby głaszcze i w ogóle, ale jednak szarpnął xD uroczo...
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście Shizu-chan wszystko słyszał *^* teraz będę smutać, bo nie wiem co dalej ;-; hehe xD ale jakoś postaram się wytrwać.
Życzę ci dużo czasu i dużo weny (wiem, strasznie samolubne te moje życzenia xP) hm... mogę ci życzyć jeszcze sławy, chcesz? Hehe
Właśnie! Zapomniałabym! Co do komentarza Alexy... czy skoro Shizu odwrócił głowę, to znaczy, że to coś od Shinry przestaje działać? Jak tak, to bomba *Q*
E tam, fajny rozdział jak zawsze ; D
OdpowiedzUsuńniesamowite, szczególnie końcówka;D faktycznie strasznie krótkie, ale jakość wcale nie jest mniejsza;)
OdpowiedzUsuńO rany, jest nas więcej!, tzn. nieumiejących gotować, łączmy się w bólu z Izayą;) ja jak zrobię kanapkę, to jest wielkie święto:P na szczęście nadrabiam w innych obowiązkach domowych i nikt nie ma mi za złe:D w przyszłości liczę na gotowce, biorąc przykład z Izayi;P
no ale najcudowniejszy to był jednak ostatni monolog Orihary;) mam nadzieję, że wena wróci jak będziesz wypoczywać u babci:) wiesz regeneracja sił, naładowanie baterii, a potem już pójdzie z górki;) i może pojawisz się z kolejnym rozdziałem w przyszłym tygodniu;D
Twoje opowiadania są śliczniutkie. ^^ Nie mogę doczekać się kolejnej części tego cudeńka.
OdpowiedzUsuńOooo jak słodko. Lubię Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńShizuś pewno się baaaardzo zdziwił. No cóż trzeba czekać na dalszy ciąg. ;3
The best mój Iza Iza chyba mósi pójść na jakiś kurs gotowania bo mu kuchnie zasypie. Iza czemu nie możesz go kochac?! Oczywiście że możesz pozwalam ci bez słuchania twojej odmowy ;3
OdpowiedzUsuńKiedy następna notka???
OdpowiedzUsuńHahaha~! Jakbym sama wiedziała to by było fajnie :D
UsuńAle tak na serio, to prawdopodobnie coś około soboty.
Wow...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kocham twoje opowiadania *.*, jeszcze chwila i się od nich uzależnię. Niemogę się doczekać kolejnej notki :D
Kiedy kolejna notka????????
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze, czekam na więcej! :D
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ!!!!!
OdpowiedzUsuńBoskie! kocham twój styl pisania a,ta historia,jest taka...mru x3
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kocham twoje opowiadania *.*, jeszcze chwila i się od nich uzależnię. Nie mogę się doczekać kolejnej notki :D
łiiiiii ale to fajne ale kiedy kalejna nocia??
OdpowiedzUsuńKya!!Kawaii!! >W< A już zaczynało się rozkręcać!Przerwałaś w najlepszym momencie! >.< Uwielbiam Twoje opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik! :3 Co do Izayi,doskonale oddałaś tu jego uczucia!I sam fakt,że przypalił garnek razem z owsianką...Kamisama!Padłam czytając to! xDD Ale mnie i tak nikt nie przebije,nawet Izaya!Pamiętam,że kiedyś spaliłam płatki,bo byłam wtedy tak nieogarnięta,że zapomniałam dolać do nich mleka...xDD Tak więc,życzę dużo weny,dobrego samopoczucia i onegai,pisz ile tylko sił wlezie!
OdpowiedzUsuńJikai made~! :D
Kyyaaaa!!!! Jak słodko!!! "Kleszczu..." No ale co dalej co dalej?! T^T Mam taki ogromny nie dosyt! Boziu spraw abyś miała najbardziej zajebistą wenę w historii Twoich opowiadań i napisała kilka rozdziałów! ;-;
OdpowiedzUsuńNotke ;__; so sad~ .-. Dlaaczeemu nie piszesz to takie super opowiadanie ;=; pisz kochana ;_; czekam wchodze tu codziennie czekajac na rozdzial boo "Kleszczu" xD weny i wracaj tu! ;3
OdpowiedzUsuńHej planujesz wrócić z następną notką? Mam nadzieję, że tak - uzależnilam się od tego opowiadania '3'
OdpowiedzUsuńCooo nie ma następnego rozdziału ... ale ale jak to ? ;_; nie nie możesz ...
OdpowiedzUsuńZakochałam się w twoim blogu.
OdpowiedzUsuńprzyznam się szczerze że w weekend nie spałam całą noc (autentycznie) bo czytałam wszystkie opka na twoim blogu i dopiero teraz komentuję.
I byłoby pięknie ładnie gdyby nie data opublikowania...
Mam nadzieję że powrócisz!
Jak nie to skończę ja Shizuo w ataku złości i moja szkoła pójdzie z dymem. Albo będę się mścić na pierwszej lepszej osobie (biedna Szefowa) i wstawiać same opka kończące się śmiercią bohaterów.
Pisz dalej!! (błaga na kolanach)
Ps. jak zrobić na blogu Spis treści???? (brzydzę się sobą, lecz zapraszam do lektury mojego bloga http://ataktenczowegociach.blogspot.com/)
*płacze, cierpi, myśli, potem znowu trochę płacze, w końcu zrywa się z miejsca i zaczyna krzyczeć* uff... ja chce kolejny rozdział... plose*shnif shnif*
OdpowiedzUsuńNanni
PISZ MI DALEJ I WIĘCEJ I GDZIEŚ TY POSZŁA? Q___Q
OdpowiedzUsuńpiszesz za super żeby to zostawić wróć onegai
OdpowiedzUsuńZa-bi-ję. Zabiję. Jak można zostawić tak świetne opowiadanie?! JESZCZE W TAKIEJ CHIWILI?! Jesteś NIENORMALNA! Naprawdę - łamiesz mi serce. Jeśli w przeciągu tygodnia nie zobaczę tu kolejnego rozdziału "Kto pod kim dołki kopie..." to znajdę cię i osobiście zmuszę do pisania ;-; Przez ciebie będę miała tak okropny czyn na sumieniu! Więc wracaj mi szybko i weź odpowiedzialność za to co zrobiłaś i jak świetne opowiadanie napisałaś - nie przyjmuję sprzeciwów!!!
OdpowiedzUsuń- Gupia ;-;
Wspaniałe *_* Jakie to jest uroczze *o* i takie Kawai~!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciągle wierze i czekam na twój powrót ;-;
OdpowiedzUsuńTo uczucie, kiedy skończyłam czytać te rozdziały, zaczęłam się tarzać i psychopatycznie chichotać, bo się skończyło w takim momencie, a rozdział był dodany w 2013 roku.
OdpowiedzUsuńZginiesz marnie, nie zdziw się, jak w nocy nad twoim łóżkiem pojawi się 1.60m z nożykiem w ręce i szkarłatnymi oczami wpatrującymi się w ciebie.
Tak miło mi się to czytało, nie przepadam za tymi postaciami,ale te opowiadanie sprawiło jakieś ziarenko sympatii do nich <3 szkoda,że nie masz kontynuacji >:
OdpowiedzUsuńProszę proszę proszę to się nie może tak skończyć.Pamiętam już czytałam to opowiadanie nie raz i bardzo często do niego wracam i również bardzo czekam na nowy rozdział. To zbyt piękne żeby tak się skończyło,.Mega mnie wciągnęło a każdy dział czytałam dokładnie w dodatku w mojej głowie rodziła się cała sceneria wszystko było takie płynne... Dzięki Tobie miałam co robić w samotne wieczory ;)))
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Genialne... tak sobie czytam, a tu taki koniec! W takim momencie... Tak bardzo chcę kolejny rozdział, ale jak patrzę na datę ostatniej aktualizacji tego opowiadania to dostaję załamania i nadzieja umiera. Mam jednak nadzieję, że niedługo to się jednak zmieni.
OdpowiedzUsuń