wtorek, 7 maja 2013

"Piękny i Bestia" - rozdział 3


Witajcie~!

Tak, jak pisałam dzisiaj wstawiam trzecią i ostatnią część.
Chciałam by była taka fajna, super i w ogóle, ale wyszła mi jakoś dziwnie...
 Jest tu też obecna scena seksu… więc osoby psychicznie nieprzygotowane (ale to brzmi…xD), niech się mają na baczności. Starałam się nie pisać jakoś tak szczegółowo wszystkiego, bo uważam, że czasami przesada w opisywaniu „tych spraw” mija się z dobrym smakiem. A osoby, że tak powiem, bardziej zawansowane, mogą sobie dopowiedzieć niektóre fragmenty, czy popracować trochę wyobraźnią. Ja sama jestem w tych sprawach na „level 0” i niech tak na razie pozostanie. Nie ma się co śpieszyć, wszystko przyjdzie w swoim czasie, a teraz…

… zapraszam do czytania~!

 

 

 

„Piękny i Bestia”

Rozdział 3

 

 

- Co… to było? – Spytałem cicho sam siebie, wpatrując się w zamknięte drzwi.

W pokoju rozległy się ciche szepty.

- Udało ci się! Izaya jesteś niesamowity!

Spojrzałem na kłębiące się wokół mnie przedmioty, podskakujące w euforii.

- Co mi się udało...? - Spytałem. Jeszcze nigdy w życiu, tak się nie czułem... Byłem niczym ślepiec przechodzący przez autostradę. Wszyscy wiedzieli co się dzieje wokół, tylko nie ja!

- Już ci wszystko wyjaśniamy do końca~! - Krzyknęły z entuzjazmem okulary, aż trzęsąc się z radości. - Tak więc, piękn-... zła czarownica, tak jak już wcześniej mówiłem, rzuciła klątwę za narcyzm i próżność naszego Pana. Czar zostanie zdjęty tylko wtedy, gdy Shizuo zakocha się w kimś ze wzajemnością~! - Słuchałem go w otępieniu, nie mogąc wyksztusić, ani jednego sensownego zdania. - Co jakiś czas do naszego zamku przybywały różne kobiety, zwabione bogactwem. Chciały zdjąć klątwę i pławić się już do końca życia w dostatku, ale zawsze kończyło się na tym, że wybiegały z posiadłości nagie i przeraźliwym z krzykiem. - Ciekawe dlaczego? - Ale z tobą jest inaczej! Jesteś facetem, ale nawet nie uciekłeś, jak tamte... - Spojrzał przepraszająco na strzępy materiału, którymi zasłaniałem sobie d... dość istotne miejsca. - Już tak niedużo zostało, by zdjąć z nas klątwę. Ale czasu jest mało! Mamy go tylko do południa! - powiedział, a wszyscy automatycznie spojrzeliśmy na jedyny zegar znajdujący się w pokoju. Już sekundę później, uszu wszystkich dobiegła smutna melodyjka obwieszczająca nadejście godziny dwunastej.

Patrzyłem, jak ich oczy zalewa strach i panika. Zza okna dało się słyszeć tętent kopyt pędzącego konia. Wszystkie przedmioty nawet nie poruszyły się, wyczekując powoli nadchodzącego końca.

Usłyszałem skrzypnięcie wielkich drzwi wejściowych i natychmiast odbiegłem do jednego z okien, wyglądając na zewnątrz. Zobaczyłem czarnego jeźdźca na swoim koniu i idącemu ku niej Shizuo. Wypowiedział kilka niesłyszalnych dla mnie z tej odległości słów. Potem padł przed nią na kolana.

- Co ten idiota wprawia?! - Wykrzyknąłem, kiedy zauważyłem, że Celty sięga po miecz.

Wybiegłem pędem z pokoju, zostawiając w nim osłupiałe przedmioty. Nikomu nie dam go zabić! Shizuo nie może zginąć z niczyjej innej ręki, oprócz mojej! Biegłem do wyjścia, całą plątaniną korytarzy, mając tylko nadzieję, że się nie zgubię i zdążę zapobiec jego śmierci.

W pewnym momencie dostrzegłem światło i popędziłem w jego kierunku. W chwili, gdy wybiegłem przez drzwi i zobaczyłem ciało leżące na ziemi, ogarnął mnie nieprzenikniony chłód. Wszystko działo się, jak w zwolnionym tempie. Bezwładne ciało Shizuo rozpościerało się przed Celty, która właśnie chowała swój zakrwawiony miecz.

Nie... NIE!!! To nie może się dziać naprawdę!!! Moje nogi same poniosły mnie w tamtym kierunku. Każda sekunda wydawała mi się wiecznością, a każdy następny krok upadkiem w rozciągającą się pode mną otchłań.

Padłem na kolana przed jego ciałem. W powietrzu unosił się, tak bardzo mi znajomy, zapach papierosów i jego skóry, ale tym razem zeszpecony mdłą wonią krwi. Bursztynowe spojrzenie było puste, jak jeszcze nigdy dotąd, a z oczu zupełnie znikł blask, tętniącego jeszcze kilka minut temu życiem ciała. Jego twarz, tak zawsze pełna ekspresji i emocji, zastygła teraz, tylko w jednym wyrazie. Przemawiał przez nią ból, który rozszarpywał moje serce. Zawsze napięte mięśnie były teraz całkowicie rozluźnione. Ciało, zawsze tak gorące traciło teraz swoje ciepło, które wypływało ze szkarłatną krwią przez ranę w miejscu serca.

- D-dlaczego? – Udało mi się wychrypieć przez zaciśnięte z rozpaczy gardło, tylko to jedno słowo.

Wyciągnąłem dłoń w kierunku jego twarzy. Powoli przeciągnąłem po niej palcami, tym samym rozmazując krople świeżej krwi i przemieniając je w szkarłatne ślady na jego policzku.

- Był Bestią. - Rozbrzmiał w mojej głowie niezwykle spokojny, kobiecy głos. - Przecież sam zawsze to mówiłeś. Nie był człowiekiem, więc nie masz chyba żadnego powodu, by rozpaczać nad śmiercią takiego potwora. Prawda?

Moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz, kiedy usłyszałem jej słowa. To prawda, że tak zawsze mówiłem. Ale... Przecież on był niezniszczalny! Cokolwiek się nie działo, on zawsze wychodził z tego cało. Ale teraz... on nie żyje. Umarł. Już nigdy na mnie nie krzyknie w furii, nie wypowie ze złością mojego imienia... Już nigdy...

- ... chałem... - Czułem, jak w moich oczach pojawiają się łzy, by zaraz potem uformować się w krople i spłynąć po policzkach, a następnie skapnąć na twarz o bursztynowym spojrzeniu. - Kochałem go. - Pochyliłem się nad nim i ucałowałem jego chłodne usta. - I będę zawsze kochać.

- Chcesz wiedzieć, jakie były jego ostatnie słowa? - W moim umyśle usłyszałem ten sam głos co wcześniej. – Powiedział, że nie będzie stawiać oporu i da się zabić, jeśli spełnię tylko jedną jego prośbę. Zgodziłam się. Chciał, bym cię oszczędziła. Potem padł przede mną na kolana, błagając, by nie stała ci się żadna krzywda. - Przytulałem chłodnące ciało do swojego, rozpaczliwie próbując oddać mu swoje ciepło. Płakałem, czując rozdzierający mnie od środka ból. - Też cię kochał.

Wokół nas zaczęły tańczyć i wirować jasne światła, wprawiając w ruch chłodne powietrze.

- On pokochał ciebie, a ty pokochałeś jego. - Głos kobiety zdawał się dobiegać zewsząd. - Jest to miłość odwzajemniona i niewymuszona. Udało ci się złamać klątwę. Tak, jak obiecałam czar zostaje zdjęty. Cieszcie się sobą...

 

***

 

Moje ciało otaczało ze wszystkich stron przyjemne ciepło. Czułem się, jakbym unosił się na wodzie, a ona delikatnie lizała każdy skrawek mojego ciała...

- Izaya... kocham cię. - Usłyszałem cichy i namiętny szept tuż przy moim uchu, a w zagłębieniu szyi poczułem wilgoć.

- Shizu-chan...? - Spytałem z niedowierzaniem, rozpoznając znajomy głos. Otworzyłem natychmiast oczy. Leżałem w pokoju na wielkim łożu z baldachimem. Shizu-chan pochylał się nade mną z zalotnym uśmiechem, ale z jego oczu płynęły łzy. - Ale, jak...? Przecież ty...

- Czary. - Uśmiechnął się szerzej, chwycił delikatnie moją dłoń i przyłożył do swojego torsu. Poczułem szybkie i mocne bicie jego serca. - Słyszałem i widziałem wszystko, co się tam stało… choć byłem już martwy. A teraz żyję tylko dzięki tobie. Czy mogę... ? - Pocałował mnie delikatnie w usta. Nie opierałam się, czując ogarniające moje ciało gorąco. Poddałem się tej przyjemności i uchyliłem wargi, łącząc tym samym nasze języki w zmysłowym tańcu.

Jego ciepłe dłonie błądziły po moim ciele, przyprawiając mnie co chwilę o dreszcze podniecenia. Gdy poczułem dotyk na męskości, zamruczałem mu w ust, a palce wplotłem w jego blond włosy i pogłębiłem pocałunek. Przyjął to z aprobatą, ale za chwilę oderwał swoją twarz od mojej. Posłałem mu zdziwione spojrzenie.

- Czy... czy na pewno chcesz się ze mną kochać? - Spytał, a w jego oczach dostrzegłem wątpliwość. - Wcześniej się mnie wystraszyłeś... A ja boję się, że niechcący zrobię ci krzywdę...

Przerwałem mu krótkim, ale namiętnym pocałunkiem.

- Nie boję się ciebie i nigdy się nie będę bał. - Wyszeptałem wprost do jego ucha. - Oddaję się w twoje ręce. Bądź delikatny. – Wymruczałem, czując jaki jest twardy na dole.

Wsadziłem sobie do ust jego dwa palce, dokładnie przy tym je nawilżając i oglądając jego rumieniącą się twarz. Gdy już skończyłem, zabrał dłoń i skierował ją w stronę mojego wejścia. Wygniłem się w łuk, czując w sobie obce ciało.

Zaczął poruszać powoli jednym palcem, potem dołączył do niego dugi i trzeci. Wiłem się w przyjemności, gdy tylko czułem, jak dotyka to magiczne miejsce wewnątrz mnie, sprawiając mi tym samym nieopisaną przyjemność. Bawił się mną, moim płonącym ciałem, moimi gorącymi uczuciami. A ja poddawałem się tej zabawie i angażowałem w nią.

Niespodziewanie wysunął wszystkie palce, na co odpowiedziałem mu żałosnym i przeciągłym jękiem. Jednak zaraz zostały one zastąpione czymś o wiele większym i cieplejszym. Czując, jak Shizu-chan wsuwa we mnie swoją męskość, wygiąłem się w łuk i wykrzyczałem jego imię.

Zaczął od wolnego poruszania biodrami, ale z czasem pogłębił suwy i dodał im więcej energii. Było mi tak dobrze...

- Ach~! S-shizu-cha-an~! Już nie mogę...! - Krzyczałem, aż rozbolało mnie gardło. Wczepiłem się w niego, obejmując jego plecy ramionami, a palce na powrót wplatając w jasne włosy.

Czułem rozchodzące się po moim ciele ciepło i gorące dreszcze. Gdy dochodziliśmy jeszcze pocałował mnie, a potem...

... nadeszła ciemność.

 

***


 

Otworzyłem oczy, a pierwszym co zobaczyłem była twarz mojej sekretarki. Dodając jeszcze w szczególe, malowały się na niej wyraz zdziwienia, obrzydzenia i pogardy.

Rozglądnąłem się wokół. Nigdzie nie było Shizu-chana, ani śladu po ogromnym pokoju wypełnionym fantazyjnymi meblami. Byłem w swoim mieszkaniu.

- Co się stało Namie-san? - Spytałem widząc jej dziwną minę.

- Nic. Tylko nie pomyślałabym nigdy, że gustujesz w takich tytułach. - Wskazała podbródkiem na książkę, którą trzymałem jeszcze w ręce.

- Dostałem ją wczoraj w prezencie urodzinowym. I przez to miałem dość... realny i oryginalny sen. - Dodałem, czując że moja bielizna jest cała w lepkiej substancji.

- Ale to tylko bajka dla dzieci. - Powiedziała, a na jej twarzy zawitał złośliwy uśmiech. - Izaya... Wiesz, że sny podobno są odzwierciedleniem marzeń i pragnień?

Patrzyłem na nią w osłupieniu. Jeśli to co mi się przyśniło jest...

- A to... prezent ode mnie. - Wskazała na pakunek leżący pomiędzy stertami dokumentów, przerywając tym samym moje rozmyślanie.

- Co to jest? - Spytałem jeszcze trochę mało przytomnie.

- Otwórz, a zobaczysz. - Rzuciła tylko i zaczęła przeglądać kupki papierów, porządkując je po kolei.

Wziąłem do ręki prezent i odpakowałem z nadzieją, że może to być jakiś plik informacji, które mogłyby być dla mnie przydatne. Ale, gdy już zobaczyłem co było w środku...

- Namie-san... Co to ma znaczyć?! - Spytałem z irytacją, spoglądając na dwie książki spoczywające w moich dłoniach i ich lśniące tytuły. - "Kopciuszek" i "Czerwony Kapturek"?

- Spotkałam Shinrę w księgarni i pomógł mi to wybrać dla ciebie. Będą pasować do tamtej. - Wskazała "Piękną i Bestię".

- Tak... Pasują do siebie niezaprzeczalnie. - Powiedziałem z sarkazmem i odłożyłem wszystkie trzy na półkę.

 

 

***THE END***
 
 
 

15 komentarzy:

  1. *OOOOOOOOOOOO*
    To było słodziutkie *OOOOOOO*
    A scena....seksu *xD* i tak była ślicznie opisana ^^
    Końcówka mnie rozwaliła xD Cały czas się jeszcze chichram.
    Ciekawe, jaka była by przygoda Izayi w tych dwóch książkach ^^
    To było śliczne, śliczne i jeszcze raz ŚLICZNE~!
    A gdy Izaya płakał było po prostu...ah~!
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to ci nie wyszło??? * niedowierzanie* było świetnie zwłaszcza Namie - san. Nie wiedziała o co chodzi a i tak poruszyła Izayę XD Bardzo mi się podobało, szkoda, że to już koniec i nie przeczytam co Izaya zrobi z wiadomością, że podoba mu się Shizuś ;_;
    Ale z drugiej strony wtedy było by za długo i może nie skończyło by się tak fajnie ( rany jak to drugi raz czytam to brzmi to tak jakbym twierdziła, że nie umiesz pisać, tak więc sorry nic takiego nie miałam na myśli, bo bardzo podoba mi się twój styl i w ogóle to jak piszesz :) ) Więc może wstrzymam się z domysłami i gdybaniem i powiem tylko, że to było świetne, bardzo mi się podobało to opowiadanko i może jeszcze, że nie mogę się doczekać nowych notek "dołków" i "jak pies z kotem" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah, jakie to było słodziaśne. ♥♥♥ Już tak dawno nie czytałam "Piękną i Bestię", że przez chwilę myślałam, że Shizuś naprawdę umrze... I niech Izaya przeczyta jeszcze te pozostałe książki, zobaczymy co mu się wtedy przyśni. :P (pewnie tylko ja pominęłam "pewien" fragment^^)

    OdpowiedzUsuń
  4. =w= takie słodkie~!
    Ale wiesz co? O mało nie umarłam ze śmiechu xD Bo jak Shizuo rozszarpał Izayi ubranie, to Izaya był nagi i tak właściwie to zakrywał się strzępkami xD a potem co? A potem leci, leci do Celty i płacze, tuląc do siebie Shizusia (tak na marginesie, to ten moment był piękny *.*). No więc co mnie rozwaliło? To, że pomiędzy scenką, gdzie Izaya był nagi, a scenką gdzie biegł po tych korytarzach do Celty, NIE BYŁO WZMIANKI O TYM, ŻE SIĘ UBRAŁ XD więc nadal był nagi XD hahahaha, taka dramatyczna scena i wgl... a ja nie mogę się przestać śmiać, bo w moich myślach Izaya jest nagi x.x hahahahah xD
    Zakończenie było boskie *Q* Czerwony Kapturek? Hmmm... Shizuo jak wilk, który chce zjeść Izayę .///. chyba byłby z tego Lemon xD gryźliby się, czy coś haha xD
    Mi już odwala .///. hehe
    Opowiadanie było świetne. Szkoda, że krótkie, ale co tam ^.- i tak wspaniałe *.*
    Nie mogę się doczekać dołków~! .3. pozdrowienia~!

    OdpowiedzUsuń
  5. AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW !!!!!! *O* *3* BOŻE TO CUDOWNE XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz genialnie. Znalazłaś się na mojej liście ulubionych blogów zaraz obok "Nie lubię ootoro" i "by silencio" . Naprawdę fabuła wciągająca i idealnie opisana. Pare błędów znalazłam ale nie były one tragiczne, więc nie ma sensu się tym przejmować. Świetne zakończenie i oryginalny pomysł. Poczytam kolejne opowiadania :) Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj przez końcówkę wyobraziłam sobie Izaye jako kopciuszka i kapturka...XD Świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;( usunęło kawałek -dusi się ze śmiechu-

      Usuń
  8. Cudownie wspaniałe. Wspominałem, że cholernie podoba mi się twój oryginalny pomysł na temat wykorzystania bajki? No po prostu niesamowite.
    Awww... ten moment, gdy Izaya się tak pochylał nad ciałem Shizuo był taki uroczy ^^ Normalnie, nie wyrabiam.
    A moment, gdy wybiegł nago na dwór... najpierw się lałam z niego, a potem gdy doszło do tej dramatycznej sceny, to nie mogłam. Z jednej strony chciało mi się śmiać, a z drugiej to takie wzruszające było, noo xD
    A końcówka mnie rozbroiła. Izaya miał mokry sen? Hahaha xD
    ,,Wiesz, że sny podobno są odzwierciedleniem marzeń i pragnień?'' - fajne masz pragnienia Izaya xD Ale z drugiej strony mieć tak zryte sny, to chyba tylko on może xD
    Generalnie bardzo mi się podobało. Najpierw się śmiałam, potem byłam zauroczona tym momentem między nimi dwoma, potem znowu zaczęłam się lać, haha xD Zajebiste, po prostu zajebiście.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    wspaniałe, wspaniałe, Shizu prosił aby nie skrzywdziła Izayi, bo go kochał, z wzajemnością, wspaniałe zakończenie tego opowiadanka... Może pokusisz się o taką mała kontynuację w postaci powrotu do bojek z uwzględnieniem „Kopciuszka” i „Czerwonego kapturka”, to mógłby być jakiś taki mały shocik nawet....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam słów.
    Leżę i kwiczę :"D
    Moment, ze "śmiercią" Shizuego był smutny ._. ale rozpacz Izayasza była już słodka xD a potem było jeszcze lepiej *Q*
    haha xD jestem ciekawa co by się przydarzyło Izayi w sprezentowanych przez Namie książkach xD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  11. To było GENIALNE!!
    kasuka

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestes geniuszem! Najlepszy blog jaki odkrylam w zyciu :3 koncowka rozwalajac, cztalam to tarzajac sie ze smiechu :D no pozdrowionka, buziaki <3 PS pisz, pisz, pisz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kawai~! *o* rumiany Shizuś :3 mmmm brałabym <3
    No i co, no i co? Wiedziałam, że to sen :) nie no, ja murze być jakoś spokrewniona z Izayą o.o
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko ale byłoby odjazdowo gdyby były jeszcze o czerwonym kapturku i kopciuszku!!!!!

    OdpowiedzUsuń