Witajcie~!
Tak, jak pisałam dzisiaj wstawiam
trzecią i ostatnią część.
Chciałam by była taka fajna, super i w ogóle, ale wyszła mi jakoś dziwnie...
Jest tu też obecna scena seksu… więc osoby psychicznie
nieprzygotowane (ale to brzmi…xD), niech się mają na baczności. Starałam się nie
pisać jakoś tak szczegółowo wszystkiego, bo uważam, że czasami przesada w
opisywaniu „tych spraw” mija się z dobrym smakiem. A osoby, że tak powiem,
bardziej zawansowane, mogą sobie dopowiedzieć niektóre fragmenty, czy
popracować trochę wyobraźnią. Ja sama jestem w tych sprawach na „level 0” i
niech tak na razie pozostanie. Nie ma się co śpieszyć, wszystko przyjdzie w
swoim czasie, a teraz…
… zapraszam do czytania~!
„Piękny i
Bestia”
Rozdział 3
- Co… to było? – Spytałem cicho sam siebie, wpatrując się w zamknięte
drzwi.
W pokoju rozległy się ciche szepty.
- Udało ci się! Izaya jesteś niesamowity!
Spojrzałem na kłębiące się wokół mnie przedmioty, podskakujące w
euforii.
- Co mi się udało...? - Spytałem. Jeszcze nigdy w życiu, tak się nie
czułem... Byłem niczym ślepiec przechodzący przez autostradę. Wszyscy wiedzieli
co się dzieje wokół, tylko nie ja!
- Już ci wszystko wyjaśniamy do końca~! - Krzyknęły z entuzjazmem
okulary, aż trzęsąc się z radości. - Tak więc, piękn-... zła czarownica, tak
jak już wcześniej mówiłem, rzuciła klątwę za narcyzm i próżność naszego Pana.
Czar zostanie zdjęty tylko wtedy, gdy Shizuo zakocha się w kimś ze
wzajemnością~! - Słuchałem go w otępieniu, nie mogąc wyksztusić, ani jednego
sensownego zdania. - Co jakiś czas do naszego zamku przybywały różne kobiety,
zwabione bogactwem. Chciały zdjąć klątwę i pławić się już do końca życia w
dostatku, ale zawsze kończyło się na tym, że wybiegały z posiadłości nagie i przeraźliwym
z krzykiem. - Ciekawe dlaczego? - Ale
z tobą jest inaczej! Jesteś facetem, ale nawet nie uciekłeś, jak tamte... - Spojrzał
przepraszająco na strzępy materiału, którymi zasłaniałem sobie d... dość
istotne miejsca. - Już tak niedużo zostało, by zdjąć z nas klątwę. Ale czasu
jest mało! Mamy go tylko do południa! - powiedział, a wszyscy automatycznie
spojrzeliśmy na jedyny zegar znajdujący się w pokoju. Już sekundę później, uszu
wszystkich dobiegła smutna melodyjka obwieszczająca nadejście godziny
dwunastej.
Patrzyłem, jak ich oczy zalewa strach i panika. Zza okna dało się
słyszeć tętent kopyt pędzącego konia. Wszystkie przedmioty nawet nie poruszyły
się, wyczekując powoli nadchodzącego końca.
Usłyszałem skrzypnięcie wielkich drzwi wejściowych i natychmiast
odbiegłem do jednego z okien, wyglądając na zewnątrz. Zobaczyłem czarnego jeźdźca
na swoim koniu i idącemu ku niej Shizuo. Wypowiedział kilka niesłyszalnych dla
mnie z tej odległości słów. Potem padł przed nią na kolana.
- Co ten idiota wprawia?! - Wykrzyknąłem, kiedy zauważyłem, że Celty
sięga po miecz.
Wybiegłem pędem z pokoju, zostawiając w nim osłupiałe przedmioty. Nikomu
nie dam go zabić! Shizuo nie może zginąć z niczyjej innej ręki, oprócz mojej!
Biegłem do wyjścia, całą plątaniną korytarzy, mając tylko nadzieję, że się nie
zgubię i zdążę zapobiec jego śmierci.
W pewnym momencie dostrzegłem światło i popędziłem w jego kierunku. W
chwili, gdy wybiegłem przez drzwi i zobaczyłem ciało leżące na ziemi, ogarnął
mnie nieprzenikniony chłód. Wszystko działo się, jak w zwolnionym tempie.
Bezwładne ciało Shizuo rozpościerało się przed Celty, która właśnie chowała
swój zakrwawiony miecz.
Nie... NIE!!! To nie może się dziać naprawdę!!! Moje nogi same poniosły
mnie w tamtym kierunku. Każda sekunda wydawała mi się wiecznością, a każdy
następny krok upadkiem w rozciągającą się pode mną otchłań.
Padłem na kolana przed jego ciałem. W powietrzu unosił się, tak bardzo
mi znajomy, zapach papierosów i jego skóry, ale tym razem zeszpecony mdłą wonią
krwi. Bursztynowe spojrzenie było puste, jak jeszcze nigdy dotąd, a z oczu
zupełnie znikł blask, tętniącego jeszcze kilka minut temu życiem ciała. Jego
twarz, tak zawsze pełna ekspresji i emocji, zastygła teraz, tylko w jednym
wyrazie. Przemawiał przez nią ból, który rozszarpywał moje serce. Zawsze
napięte mięśnie były teraz całkowicie rozluźnione. Ciało, zawsze tak gorące
traciło teraz swoje ciepło, które wypływało ze szkarłatną krwią przez ranę w
miejscu serca.
- D-dlaczego? – Udało mi się wychrypieć przez zaciśnięte z rozpaczy
gardło, tylko to jedno słowo.
Wyciągnąłem dłoń w kierunku jego twarzy. Powoli przeciągnąłem po niej
palcami, tym samym rozmazując krople świeżej krwi i przemieniając je w szkarłatne
ślady na jego policzku.
- Był Bestią. - Rozbrzmiał w mojej głowie niezwykle spokojny, kobiecy
głos. - Przecież sam zawsze to mówiłeś. Nie był człowiekiem, więc nie masz
chyba żadnego powodu, by rozpaczać nad śmiercią takiego potwora. Prawda?
Moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz, kiedy usłyszałem jej słowa. To
prawda, że tak zawsze mówiłem. Ale... Przecież on był niezniszczalny! Cokolwiek
się nie działo, on zawsze wychodził z tego cało. Ale teraz... on nie żyje.
Umarł. Już nigdy na mnie nie krzyknie w furii, nie wypowie ze złością mojego
imienia... Już nigdy...
- ... chałem... - Czułem, jak w moich oczach pojawiają się łzy, by zaraz
potem uformować się w krople i spłynąć po policzkach, a następnie skapnąć na
twarz o bursztynowym spojrzeniu. - Kochałem go. - Pochyliłem się nad nim i
ucałowałem jego chłodne usta. - I będę zawsze kochać.
- Chcesz wiedzieć, jakie były jego ostatnie słowa? - W moim umyśle
usłyszałem ten sam głos co wcześniej. – Powiedział, że nie będzie stawiać oporu
i da się zabić, jeśli spełnię tylko jedną jego prośbę. Zgodziłam się. Chciał,
bym cię oszczędziła. Potem padł przede mną na kolana, błagając, by nie stała ci
się żadna krzywda. - Przytulałem chłodnące ciało do swojego, rozpaczliwie próbując
oddać mu swoje ciepło. Płakałem, czując rozdzierający mnie od środka ból. - Też
cię kochał.
Wokół nas zaczęły tańczyć i wirować jasne światła, wprawiając w ruch
chłodne powietrze.
- On pokochał ciebie, a ty pokochałeś jego. - Głos kobiety zdawał się
dobiegać zewsząd. - Jest to miłość odwzajemniona i niewymuszona. Udało ci się
złamać klątwę. Tak, jak obiecałam czar zostaje zdjęty. Cieszcie się sobą...
***
Moje ciało otaczało ze wszystkich stron przyjemne ciepło. Czułem się,
jakbym unosił się na wodzie, a ona delikatnie lizała każdy skrawek mojego
ciała...
- Izaya... kocham cię. - Usłyszałem cichy i namiętny szept tuż przy moim
uchu, a w zagłębieniu szyi poczułem wilgoć.
- Shizu-chan...? - Spytałem z niedowierzaniem, rozpoznając znajomy głos.
Otworzyłem natychmiast oczy. Leżałem w pokoju na wielkim łożu z baldachimem.
Shizu-chan pochylał się nade mną z zalotnym uśmiechem, ale z jego oczu płynęły
łzy. - Ale, jak...? Przecież ty...
- Czary. - Uśmiechnął się szerzej, chwycił delikatnie moją dłoń i
przyłożył do swojego torsu. Poczułem szybkie i mocne bicie jego serca. -
Słyszałem i widziałem wszystko, co się tam stało… choć byłem już martwy. A
teraz żyję tylko dzięki tobie. Czy mogę... ? - Pocałował mnie delikatnie w
usta. Nie opierałam się, czując ogarniające moje ciało gorąco. Poddałem się tej
przyjemności i uchyliłem wargi, łącząc tym samym nasze języki w zmysłowym
tańcu.
Jego ciepłe dłonie błądziły po moim ciele, przyprawiając mnie co chwilę
o dreszcze podniecenia. Gdy poczułem dotyk na męskości, zamruczałem mu w ust, a
palce wplotłem w jego blond włosy i pogłębiłem pocałunek. Przyjął to z
aprobatą, ale za chwilę oderwał swoją twarz od mojej. Posłałem mu zdziwione
spojrzenie.
- Czy... czy na pewno chcesz się ze mną kochać? - Spytał, a w jego
oczach dostrzegłem wątpliwość. - Wcześniej się mnie wystraszyłeś... A ja boję
się, że niechcący zrobię ci krzywdę...
Przerwałem mu krótkim, ale namiętnym pocałunkiem.
- Nie boję się ciebie i nigdy się nie będę bał. - Wyszeptałem wprost do
jego ucha. - Oddaję się w twoje ręce. Bądź delikatny. – Wymruczałem, czując
jaki jest twardy na dole.
Wsadziłem sobie do ust jego dwa palce, dokładnie przy tym je nawilżając
i oglądając jego rumieniącą się twarz. Gdy już skończyłem, zabrał dłoń i
skierował ją w stronę mojego wejścia. Wygniłem się w łuk, czując w sobie obce
ciało.
Zaczął poruszać powoli jednym palcem, potem dołączył do niego dugi i
trzeci. Wiłem się w przyjemności, gdy tylko czułem, jak dotyka to magiczne
miejsce wewnątrz mnie, sprawiając mi tym samym nieopisaną przyjemność. Bawił
się mną, moim płonącym ciałem, moimi gorącymi uczuciami. A ja poddawałem się
tej zabawie i angażowałem w nią.
Niespodziewanie wysunął wszystkie palce, na co odpowiedziałem mu
żałosnym i przeciągłym jękiem. Jednak zaraz zostały one zastąpione czymś o
wiele większym i cieplejszym. Czując, jak Shizu-chan wsuwa we mnie swoją
męskość, wygiąłem się w łuk i wykrzyczałem jego imię.
Zaczął od wolnego poruszania biodrami, ale z czasem pogłębił suwy i
dodał im więcej energii. Było mi tak dobrze...
- Ach~! S-shizu-cha-an~! Już nie mogę...! - Krzyczałem, aż rozbolało
mnie gardło. Wczepiłem się w niego, obejmując jego plecy ramionami, a palce na powrót
wplatając w jasne włosy.
Czułem rozchodzące się po moim ciele ciepło i gorące dreszcze. Gdy
dochodziliśmy jeszcze pocałował mnie, a potem...
... nadeszła ciemność.
***
Otworzyłem oczy, a pierwszym co zobaczyłem była twarz mojej sekretarki. Dodając
jeszcze w szczególe, malowały się na niej wyraz zdziwienia, obrzydzenia i
pogardy.
Rozglądnąłem się wokół. Nigdzie nie było Shizu-chana, ani śladu po
ogromnym pokoju wypełnionym fantazyjnymi meblami. Byłem w swoim mieszkaniu.
- Co się stało Namie-san? - Spytałem widząc jej dziwną minę.
- Nic. Tylko nie pomyślałabym nigdy, że gustujesz w takich tytułach. -
Wskazała podbródkiem na książkę, którą trzymałem jeszcze w ręce.
- Dostałem ją wczoraj w prezencie urodzinowym. I przez to miałem dość...
realny i oryginalny sen. - Dodałem, czując że moja bielizna jest cała w lepkiej
substancji.
- Ale to tylko bajka dla dzieci. - Powiedziała, a na jej twarzy zawitał
złośliwy uśmiech. - Izaya... Wiesz, że sny podobno są odzwierciedleniem marzeń
i pragnień?
Patrzyłem na nią w osłupieniu. Jeśli to co mi się przyśniło jest...
- A to... prezent ode mnie. - Wskazała na pakunek leżący pomiędzy
stertami dokumentów, przerywając tym samym moje rozmyślanie.
- Co to jest? - Spytałem jeszcze trochę mało przytomnie.
- Otwórz, a zobaczysz. - Rzuciła tylko i zaczęła przeglądać kupki
papierów, porządkując je po kolei.
Wziąłem do ręki prezent i odpakowałem z nadzieją, że może to być jakiś
plik informacji, które mogłyby być dla mnie przydatne. Ale, gdy już zobaczyłem
co było w środku...
- Namie-san... Co to ma znaczyć?! - Spytałem z irytacją, spoglądając na
dwie książki spoczywające w moich dłoniach i ich lśniące tytuły. - "Kopciuszek"
i "Czerwony Kapturek"?
- Spotkałam Shinrę w księgarni i pomógł mi to wybrać dla ciebie. Będą
pasować do tamtej. - Wskazała "Piękną i Bestię".
- Tak... Pasują do siebie niezaprzeczalnie. - Powiedziałem z sarkazmem i
odłożyłem wszystkie trzy na półkę.
***THE
END***
*OOOOOOOOOOOO*
OdpowiedzUsuńTo było słodziutkie *OOOOOOO*
A scena....seksu *xD* i tak była ślicznie opisana ^^
Końcówka mnie rozwaliła xD Cały czas się jeszcze chichram.
Ciekawe, jaka była by przygoda Izayi w tych dwóch książkach ^^
To było śliczne, śliczne i jeszcze raz ŚLICZNE~!
A gdy Izaya płakał było po prostu...ah~!
Pozdrawiam~!
Jak to ci nie wyszło??? * niedowierzanie* było świetnie zwłaszcza Namie - san. Nie wiedziała o co chodzi a i tak poruszyła Izayę XD Bardzo mi się podobało, szkoda, że to już koniec i nie przeczytam co Izaya zrobi z wiadomością, że podoba mu się Shizuś ;_;
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony wtedy było by za długo i może nie skończyło by się tak fajnie ( rany jak to drugi raz czytam to brzmi to tak jakbym twierdziła, że nie umiesz pisać, tak więc sorry nic takiego nie miałam na myśli, bo bardzo podoba mi się twój styl i w ogóle to jak piszesz :) ) Więc może wstrzymam się z domysłami i gdybaniem i powiem tylko, że to było świetne, bardzo mi się podobało to opowiadanko i może jeszcze, że nie mogę się doczekać nowych notek "dołków" i "jak pies z kotem" :)
Ah, jakie to było słodziaśne. ♥♥♥ Już tak dawno nie czytałam "Piękną i Bestię", że przez chwilę myślałam, że Shizuś naprawdę umrze... I niech Izaya przeczyta jeszcze te pozostałe książki, zobaczymy co mu się wtedy przyśni. :P (pewnie tylko ja pominęłam "pewien" fragment^^)
OdpowiedzUsuń=w= takie słodkie~!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? O mało nie umarłam ze śmiechu xD Bo jak Shizuo rozszarpał Izayi ubranie, to Izaya był nagi i tak właściwie to zakrywał się strzępkami xD a potem co? A potem leci, leci do Celty i płacze, tuląc do siebie Shizusia (tak na marginesie, to ten moment był piękny *.*). No więc co mnie rozwaliło? To, że pomiędzy scenką, gdzie Izaya był nagi, a scenką gdzie biegł po tych korytarzach do Celty, NIE BYŁO WZMIANKI O TYM, ŻE SIĘ UBRAŁ XD więc nadal był nagi XD hahahaha, taka dramatyczna scena i wgl... a ja nie mogę się przestać śmiać, bo w moich myślach Izaya jest nagi x.x hahahahah xD
Zakończenie było boskie *Q* Czerwony Kapturek? Hmmm... Shizuo jak wilk, który chce zjeść Izayę .///. chyba byłby z tego Lemon xD gryźliby się, czy coś haha xD
Mi już odwala .///. hehe
Opowiadanie było świetne. Szkoda, że krótkie, ale co tam ^.- i tak wspaniałe *.*
Nie mogę się doczekać dołków~! .3. pozdrowienia~!
AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW !!!!!! *O* *3* BOŻE TO CUDOWNE XD
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie. Znalazłaś się na mojej liście ulubionych blogów zaraz obok "Nie lubię ootoro" i "by silencio" . Naprawdę fabuła wciągająca i idealnie opisana. Pare błędów znalazłam ale nie były one tragiczne, więc nie ma sensu się tym przejmować. Świetne zakończenie i oryginalny pomysł. Poczytam kolejne opowiadania :) Pozdrawiam~
OdpowiedzUsuńOj przez końcówkę wyobraziłam sobie Izaye jako kopciuszka i kapturka...XD Świetne!
OdpowiedzUsuń;( usunęło kawałek -dusi się ze śmiechu-
UsuńCudownie wspaniałe. Wspominałem, że cholernie podoba mi się twój oryginalny pomysł na temat wykorzystania bajki? No po prostu niesamowite.
OdpowiedzUsuńAwww... ten moment, gdy Izaya się tak pochylał nad ciałem Shizuo był taki uroczy ^^ Normalnie, nie wyrabiam.
A moment, gdy wybiegł nago na dwór... najpierw się lałam z niego, a potem gdy doszło do tej dramatycznej sceny, to nie mogłam. Z jednej strony chciało mi się śmiać, a z drugiej to takie wzruszające było, noo xD
A końcówka mnie rozbroiła. Izaya miał mokry sen? Hahaha xD
,,Wiesz, że sny podobno są odzwierciedleniem marzeń i pragnień?'' - fajne masz pragnienia Izaya xD Ale z drugiej strony mieć tak zryte sny, to chyba tylko on może xD
Generalnie bardzo mi się podobało. Najpierw się śmiałam, potem byłam zauroczona tym momentem między nimi dwoma, potem znowu zaczęłam się lać, haha xD Zajebiste, po prostu zajebiście.
Pozdrawiam ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniałe, wspaniałe, Shizu prosił aby nie skrzywdziła Izayi, bo go kochał, z wzajemnością, wspaniałe zakończenie tego opowiadanka... Może pokusisz się o taką mała kontynuację w postaci powrotu do bojek z uwzględnieniem „Kopciuszka” i „Czerwonego kapturka”, to mógłby być jakiś taki mały shocik nawet....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nie mam słów.
OdpowiedzUsuńLeżę i kwiczę :"D
Moment, ze "śmiercią" Shizuego był smutny ._. ale rozpacz Izayasza była już słodka xD a potem było jeszcze lepiej *Q*
haha xD jestem ciekawa co by się przydarzyło Izayi w sprezentowanych przez Namie książkach xD
Pozdrawiam~
To było GENIALNE!!
OdpowiedzUsuńkasuka
Jestes geniuszem! Najlepszy blog jaki odkrylam w zyciu :3 koncowka rozwalajac, cztalam to tarzajac sie ze smiechu :D no pozdrowionka, buziaki <3 PS pisz, pisz, pisz!!!!
OdpowiedzUsuńKawai~! *o* rumiany Shizuś :3 mmmm brałabym <3
OdpowiedzUsuńNo i co, no i co? Wiedziałam, że to sen :) nie no, ja murze być jakoś spokrewniona z Izayą o.o
Pozdrawiam
O matko ale byłoby odjazdowo gdyby były jeszcze o czerwonym kapturku i kopciuszku!!!!!
OdpowiedzUsuń