sobota, 4 maja 2013

"Piękny i Bestia" - rozdział 1


Witajcie~!

Tak więc, jak chcieliście część pierwsza jest już napisana. Jak zwykle jest to Shizaya... jestem strasznie monotonna ;) Jak ja się namęczyłam nad tym… Całość była pisana na komórce i mówię Wam – to nic fajnego wybijać słowa na tak małej klawiaturce.

Kolejna zwariowana historia w moim wykonaniu… Znacie bajkę Disney’a pod podobnym tytułem? Dobra, dobra, już nic nie piszę na ten temat. Wszystko trochę mi się rozciągnęło i pojawią się prawdopodobnie trzy części. Tak… Znów kolejny projekt, za który się biorę, a nie dokończyłam poprzednich… Na całe szczęście teraz będę miała trzy dni wolnego z powodu matur. Ah~ jak dobrze jest chodzić do pierwszej licealnej…

Część druga pojawi się jutro wieczorem, a następna prawdopodobnie poniedziałek-wtorek. Jeśli mi się uda nowe rozdziały „dołków” i „psa z kotem”(jeden lub oby dwa) pojawią się sobota-niedziela. Oj~ wena mnie ostatnio wzięła :D

Dla Izayi (z okazji urodzin) i Czytelników - WSZYSTKO~!

Zapraszam do czytania~!

 

„Piękny i Bestia”

Rozdział 1

 

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Izaya!!! - Shinra biegł w moim kierunku, chaotycznie machając rękami. Gdy tylko mnie zobaczył zaczął wykrzykiwać ten, tak już oklepany i banalny tekst. Naprawdę, ludzie są tacy przewidywalni...

- Wiesz Shinra, trochę mi się spieszy. Muszę iść jeszcze do Ikebukuro... W celu wiadomym~! – Dodałem na sam koniec oczywistą oczywistość.

Chciałem się dziś wymigać od towarzystwa. Pespektywa, że jestem o kolejny rok starszy, niezbyt napawała mnie optymizmem.

Doktorek właśnie stał przede mną, jeśli w ogóle można użyć takiego określenia do osoby zwijającej się z zadyszki. Chwilę później, gdy mógł już zaczął oddychać spokojniej, spróbował przybrać poważny wyraz twarzy.

- Ale... Izaya! W imieniu moim i Celty, chcemy ci wręczyć prezent! - Wyciągną z przewieszonej przez ramię torby, jakiś płaski prostokątny kształt owinięty w kolorowy papier i przewiązany wstążeczką. Jego twarz była nad wyraz dziwnie rozpromieniona.

- Co to jest? - Spytałem podejrzliwie biorąc do ręki pakunek i przyglądając mu się ze wszystkich stron.

Po Shinrze zazwyczaj nie spodziewałbym się jakiegokolwiek podstępu. Ale ostrożności nigdy za wiele. Choć na co dzień zachowuje się jak idiota, w rzeczywistości jest dużo bardziej inteligentny niż na to wygląda.

- Prezent, jakbyś nie widział. - Odpowiedział wymijająco z tym samym uśmiechem co wcześniej. Z kieszeni jego białego kitla, dobiegł nas dźwięk dzwonka telefonu. Wyciągną go szybko i tylko rzucił okiem na wyświetlacz. - Przepraszam cię Izaya, ale muszę już iść. Praca wzywa~! - Krzyknął tylko biegnąc w stronę swojego mieszkania. Sądząc po wyrazie jego twarzy, to zamiast pracy, czekała tam na niego raczej jego ukochana.

Spojrzałem na trzymany w ręce przedmiot, ale zaraz potem obojętnie schowałem go do kieszeni kurtki i ruszyłem w stronę Ikebukuro.

***



Dzisiejszy dzień był strasznie nudny, przez co ciągnął się w nieskończoność. Po tym jak widziałem się z Shinrą, spotkałem Shiuzu-chana. Lecz tym razem nie było to przypadkowe spotkanie, a wręcz celowe! Oczywiście z mojej strony.

Jak zwykle gonił mnie po Ikebukuro, wyzywał na wszystkie możliwe sposoby i rzucał najróżniejszymi przedmiotami. Po godzinie zgubiłem go w jakiejś alejce, wrzeszczącego na całą dzielnicę w nieokiełznanej furii, spowodowanej kolejną porażką. Pod wieczór wstąpiłem jeszcze do "Rssian Sushi", gdzie Simon z okazji moich urodzin obdarował mnie dodatkową porcją ootoro. To był chyba najlepszy prezent, jaki w życiu dostałem!

Teraz siedziałem w swoim mieszkaniu i kończyłem jeść tego przepysznego tuńczyka. Przede mną na stoliku piętrzyły się stosy papierów. Dziś była sobota, przez co Namie miała wolnie od pracy, więc raczej będę musiał się zmierzyć sam z tą stertą informacji. Przyjdzie dopiero jutro rano. Trudno.

Przesunąłem jeden z większych stosików i natknąłem się na kolorowy pakunek, który dostałem od moich znajomych. Wziąłem go do ręki ponownie, szczegółowo i ze wszystkich stron oglądając. Płaski przedmiot, grubości może dwóch centymetrów, za to powierzchni piętnaście na dwadzieścia-pięć. Książka.

Pociągnąłem za jeden z krańców kokardy, która zaraz potem została zrzucona na podłogę, a za nią podążyły strzępy ozdobnego papieru.

Miałem rację. Ale zresztą przecież ja zawsze mam rację!

Patrzyłem raz na nią, raz na biurko zawalone dokumentami, rozstrzygając w moim umyśle pojawiający się problem ; zacząć czytać czy nie czytać – oto jest pytanie!

Pieprzyć dokumenty. Przecież jak nie mają nóg to nie uciekną, choć dotyczą one moich ukochanych ludzi. Jutro Namie się tym zajmie.  Ale… gdyby to już byli żywi ludzie sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej…

Mówi się, że książki nie ocenia się po okładce, więc nawet nie zaszczyciłem jej, pewnie bogato zdobionego przodu, ani jednym swoim spojrzeniem, a od razu przeszedłem do pierwszej strony tekstu. Potem była kolejna, a zaraz za nią następna.

Zmieniłem pozycję na sofie na bardziej wygodną. Teraz leżałem wygodnie, pochłonięty lekturą. Czytałem linijkę za linijką, stronę za stroną, dopóki oczy same mi się nie zamknęły...


***


 

Leżałem na czymś twardym, a ze wszystkich stron otaczał mnie nieprzyjemny chłód. Niemożliwe bym dalej leżał na sofie i raczej też nie była to podłoga w moim mieszkaniu.
Możliwe, że zostałem porwany, choć wątpię by ktoś był takim idiotą, by to zrobić.

Nasłuchiwałem uważnie. Odgłosy wiecznie tętniącego życiem miasta nie były tu obecne, a wręcz przeciwnie. Ze wszystkich stron dochodziło mnie wesołe kwilenie ptaków i szum wiatru w konarach.

Otworzyłem oczy i od razu zobaczyłem delikatny błękit późno jesiennego nieba, poprzecinany przez gałęzie drzew ogołoconych już z zieleni.

- Hahaahahahahahaha~!

Śmiałem się sam do siebie, jak wariat. Kolejny głupi żart, którejś z osób mających ze mną na pieńku.

Jak zwykle kiedy czułem się niepewnie, moja dłoń pomknęła w kierunku kieszeni kurtki, gdzie spoczywał mój ukochany nóż. Jednak... zamilkłem, kiedy moje palce natknęły się na nieznajomy materiał.

Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem po sobie. Zamiast zwyczajowej kurtki i spodni, tym razem moje ciało opinała... czarna sukienka?!

- Hej żartownisie! - Krzyknąłem do moich porywaczy, za wszelką cenę próbując zachować spokój. - Jeśli myślicie, że ubierając mnie w damskie ciuszki i robiąc kompromitujące zdjęcia, mnie zastraszycie lub upokorzycie... - Dopiero teraz wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem, rozbawiony naiwnością ludzi. - To przykro mi, ale mnie to nie rusza~!

Śmiałem się jeszcze przez chwilę, ale gdy już się uspokoiłem, rozglądnąłem się wokół. Nikogo nie było w pobliżu. Żadnych ludzi, a nawet ich namiastki. Tylko ja, drzewa, niebo i ptaki...

- Iza-iza! Iza-iza! - Nagle usłyszałem dwa cienkie głosiki. Tak znajome...

- Mairu! Kururi! Gdzie jesteście?! – Fakt, że sprawcami tego zamieszania prawdopodobnie były moje siostrzyczki, wcale mnie nie uszczęśliwiał, a wręcz przeciwnie.

- Tutaj! Spójrz w górę! - Znów usłyszałem te cieniutkie głosiki. Popatrzyłem w górę, tak jak mówiły.

Do niedawna byłem przekonany, że w życiu nic mnie nie zaskoczy. Doświadczenia z Dullahanem, potem historia z Saiką i jeszcze wiele innych rzeczy. Nawet sam Shizu-chan był ewenementem. Ale w życiu nie spodziewałbym się zobaczyć swoich sióstr zamienionych w ptaki!

- Co się z wami stało? - Chichotałem szaleńczo pod nosem, widząc unoszące się w powietrzu puchate kuleczki. Teraz ich mordki wykrzywione był w wyrazie oburzenia moim niestosownym zachowaniem. Pomyśl sobie - twoja rodzina zamienia się w ptactwo, a ty masz z tego ubaw. Wariactwo, prawda?

- To wcale nie jest śmiesznie! - Krzyknęła z oburzeniem jedna z kłębków piórek. - Lepiej spójrz na siebie! – Wskazała główką na moje aktualne odzienie. - Jeśli nie wypełnisz swojego zadania, to zostaniemy tu tak już do końca życia!

- Co ty mówisz? Jakie zadanie... Więc chcesz mi powiedzieć, że to, że tu jestem to nie wasza sprawka? - Informator, trzeba dodać że najlepszy w Japonii albo i może na całym świecie, który zadaje pytania. Nonsens, prawda?

- Oh Iza-iza... - Westchnęła druga z kulek. - My dwie jesteśmy tutaj właśnie dlatego, żeby objaśnić ci, jak masz postępować. - Moja mina stawała się coraz mniej sympatyczna, z każdym jej kolejnym słowem. - Każdy z nas, by się uwolnić, musi odegrać rolę mu przeznaczoną. Najważniejsza i najbardziej istotna jest oczywiście twoja. Będziesz musiał się w stu procentach podporządkować naszym wskazówką, które...

- Nie będę się nikomu i niczemu podporządkowywał! - Przerwałem jej. - Niedoczekanie! A tak w ogóle, to gdzie my jesteś-… - Urwałem raptownie, gdy zauważyłem kątem oka, jak coś niedaleko nas się porusza.

Spojrzałem w tamtą stronę. To był wilk. Jeden, potem drugi, trzeci, czwarty... Cała wataha! Siedziałem nadal na twardej ziemi przyglądając się w niemym osłupieniu zwierzętom. Wszystkie wygłodniałe zaczynały nas okrążać, a z ich oczu wręcz uderzała chęć mordu.

- Iza-iza - Szepnęły na raz siostrzyczki podlatując z obu stron mojej głowy. - Pierwsza wskazówka: uciekajmy!

***


 

Biegłem wymijając pojedynczo rosnące drzewa i gęste zarośla. Szybciej, szybciej i szybciej. Przypominało to gonitwy z Shizu-chan’em, ale nie było mi wcale do śmiechu, tak jak podczas nich. A już w szczególności nie teraz, gdy nie miałem przy sobie swojego noża i potykałem się co chwilę o suknię. Zwierzęta były z każdą chwilą coraz bliżej i bliżej.

- Iza-iza! Tam coś jest! - Siostry cały czas leciały u mojego boku, co chwilę pospieszając lub pokazując mi lepszą drogę.

I rzeczywiście. Przed nami rozciągało się potężne żeliwne ogrodzenie. Dobiegłem do niego, chwyciłem za jeden z metalowych prętów i przeskoczyłem. Będąc już po drugiej stronie słyszałem tylko rozwścieczone kłapanie szczęk drapieżników.

- Iza-iza! Popatrz!

Spojrzałem. Przede mną z pomiędzy drzew wznosił się pałac o wyglądzie typowo europejskim.

- Co jest?! Mairu? Kururi? Gdzie żeście mnie wywiozły? - Odpowiedziała mi nieprzenikniona cisza. Rozejrzałem dokładniej się wokół. - Mairu? Kururi? Gdzie jesteście?

W pobliżu nie było nikogo porucz mnie i tych rozwścieczonych wilków za ogrodzeniem. Do nich na  pewno nie wrócę, więc pozostało mi tylko kierować się do tej zapuszczonej willi.


***


 

Szczerze powiedziawszy... Myślałem, że będzie tutaj trochę gorzej. Ściany wewnątrz były obdrapane z tapet i gdzieniegdzie brudne. Wszędzie było ciemno, ale przy każdym moim kroku w tym dusznym i zatęchłym powietrzu wirowały kłębki kurzu. Widziałam już dużo gorsze miejsca, ale to napawało mnie dziwnym niepokojem. Podświadomie czułem się cały czas obserwowany.

Już od kilku minut błądziłem po pustych, długich korytarzach i minąłem już chyba setki drzwi. Jedne z nich zaprowadziły mnie do podziemi. Na schodach znów potknąłem się na sukni i zakląłem głośno.

- Halo? - Zza jednych z drzwi dobiegł cichy i zmęczony głos. - Jest tam kto?

Skierowałem się w stronę dźwięku. Może w końcu ktoś mi wytłumaczy co się tu dzieje?

- Kim jesteś? - Spytałem podchodząc bliżej.

- Otwórz te drzwi to zobaczysz. - Skądś znałem ten głos...

Otworzyłem je, a moim oczom ukazała się znajoma postać.

- Shiki-san?! Co ty tu robisz? - Byłem w coraz większym szoku. On?! Tutaj?! - Co się tutaj dzieje?!


- Nie czas na pytania! Musimy uciekać przed Bestią! Szybko! – Krzyknął i ruszył biegiem przez korytarze, a ja podążyłem zaraz za nim.

Labirynty pomieszczeń wydawały się ciągnąć przed nami w nieskończoność, ale w końcu znaleźliśmy się w słabo oświetlonym holu. Gdy otwieraliśmy już ogromne drzwi prowadzące na zewnątrz, w cieniu dostrzegłem znajomą postać.

- Shizu-chan? - Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Stał tu, przede mną. Ale... był jakiś inny niż zawsze. Ah! Przecież nie miał teraz na sobie zwyczajowego stroju barmana, tylko jakieś potargane... szmaty?

- Nikt stąd nie ucieknie! - Krzyknął i pognał w naszą stronę.

Moja dłoń podążyła po nóż, ale znów natknęła się tylko na materiał sukni. Teraz sobie z nim na pewno nie poradzę!

Ruszył prosto na mnie. Spojrzałem w stronę Shikiego, ale jego nigdzie nie było. Za to przez uchylone drzwi dostrzegłem sylwetkę biegnącą w dal.

- Cholera!
Chciałem wybiec za nim, ale droga ucieczki została mi błyskawicznie odcięta przez Shizu-chana. Odskoczyłem do tyłu, automatycznie zaplątując się w tą pieprzoną sukienkę. Upadłem na podłogę i nie panując nad swoim ciałem, uderzyłem boleśnie tyłem głowy w jakiś mebel.
Ostatnim co zarejestrowałem zanim otoczyła mnie czerń, była sylwetka pochylająca się nade mną i uczucie silnych dłoni chwytających mnie za ramiona.




7 komentarzy:

  1. no spodziewałam się oneshota na urodziny Izayi ale to jest jeszcze lepsze. Nowe opowiadanko :) siostry Izayi mnie rozwaliły ( w pozytywnym sensie) chociaż trochę dziwnie, że ludzie w tej bajce od tak znikają, ale co tam. Biedny Izaya nie umie chodzić w sukience, no ale nie dziwię mu się, mimo wszystko wizja, że chcą zrobić mu w niej zdjęcia i go szantażować była bardzo ciekawa :) No to czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały... w sumie wszystkich 3 opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  2. HHAHHAHHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHA Ale się uśmiałam... Izaya w sukience, to mnie powaliło na kolana i śmiałam się z tego do samego końca. Ja nigdy nie wytrzymuję, gdy widzę go w babskich ciuszkach. To takie... śmieszne i absurdalne! Kocham Piękną i Bestię, to jedna moich WIELU ulubionych bajek z dzieciństwa *^*. Znam twój ból, pisanie na telefonie jest straszne D: ale lepsze to, niż nic. Nje mogę się doczekać następnych części *Q* Ciekawy miałaś pomysł z Mairu i Kururi. No i pojawił się Shiki!!! Kocham gościa *^*
    Ach.... Shizu... nasza kochana Bestia... martwiłam się, że mu coś zrobisz z ryjfejsem i będzie taki jak w bajce, ale chwała ci za to, że tego nie zrobiłaś xD hahaha, tak sobie teraz pomyślałam, że Shinra byłby dobry w roli tego świecznika xD hehehe, kocham twoją pomysłowość ^^ i czekam na ciąg dlaszy

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha, ja nie mogę.
    Izaya w sukience - leżę, haha xD
    Ale rozumiem jego ból. Też nienawidzę wszelkiego rodzaju sukienek, które jedynie utrudniają poruszanie się. Współczuję mu, jak musiał przez las biec w czymś takim.
    ,,Pieprzyć dokumenty.'' - to jak ja, podczas ,,uczenia się''. Pieprzyć szkołę, idę czytać yaoi xD
    Cholernie podoba mi się pomysł wplątania Shizayi w baśń. Piękna i bestia to jedna z moich ulubionych bajek, którą polubiłam od razu, właśnie przez aparycję głównego bohatera (no co? niektórzy mają dość ciągłych idealnie pięknych książąt xD).
    I siostry Izayi jako ptaszki... bardzo ciekawa wizja. W sumie one są nawet podobne do takich ptaków xD
    Zastanawiam się, w jakie role obsadzisz innych bohaterów drrr. I zgadzam się z Miszu, Shinra jako świecznik byłby zajebisty ^^
    Generalnie baardzo mi się podoba taka oryginalna i niezwykła idea, do tego ciekawie opisane.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część ,,bajki'' ^^
    W sumie to zainspirowałaś mnie do przeczytania baśni z dzieciństwa :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest boskie *OO*
    Izaya w sukience xDD Chciałabym go widzieć na żywo.
    Nasza "księżniczka" dostała wstrząsu mózgu?
    Jestem.ciekawska co będzzie dalej noo~!
    Sama próbuję napiaać one-shot o Shizayi...ale ni jak mi to wychodzi.
    Wilki,wilki everywhere.
    Racja. Pisanie na tel to męczarnia. I pomyśleć,że większość to z niego wszystko piszę...*wzdych*
    Znam ból Izayi. Ja nienawidzę sukienek.
    Ale czasem jakąś założe..-.-
    Jestem ciekawa co bd dalej*O*
    Pisałam to już~?
    Niemniej jednak czekam na part 2 i...
    POZDRAWIAM~!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    wspaniale się zapowiada opowiadanie, Izaya w sukience ja nie mogę... ahhah, współczuję mu, jak musiał w niej biec przez las...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Skop mnie ._. Nie mogłam prędzej przeczytać ;~;
    A co do rozdziału~
    Cieszę się, że nie tylko ja wyobrażam sobie Izayi w sukience xD W mojej głowie, wygląd świetnie ;"D

    Siostry Izayasza jako ptasiory są słit :3
    Ja jestem bardzo ciekawa co dalej *Q* lecę czytać~

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie się zapowiada :) Zobaczymy czy dalej też będzie mi się podobało :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń